- Mija kolejny dzień strajku. Przytłaczająca większość pracowników Poczty Polskiej pracuje, czasami w warunkach wyjątkowo trudnych, starając się jak najlepiej przekonać naszych klientów, że warto powierzyć nam przesyłki i pieniądze, że uczynimy wszystko by dotarły na czas tam gdzie potrzeba. Pragnę Wam za to bardzo podziękować. Skala Waszej determinacji i wysiłku w każdej formie, by utrzymać ciągłość działania Poczty nie miała jeszcze w warunkach powojennych takiego wymiaru. Bo też dotychczas nie zdarzył się tak brutalny wewnętrzny atak na system logistyczny Poczty Polskiej, mający na celu doprowadzenie do jego paraliżu. To już obecnie jest fakt historyczny - pisze Andrzej Polakowski,dyrektor Generalny Poczty Polskiej. - Będzie jeszcze czas, by rozważyć okoliczności i sposób, w jaki starano się doprowadzić do maksymalnego chaosu w naszej firmie i to właśnie wtedy, gdy osiągnięto porozumienie, co do tego, by skierować na podwyżki dla pracowników kwoty największe od chwili powstania Poczty Polskiej. Jutro przystępujemy do podziału tych środków - deklaruje.
Co na to strajkujący we Wrocławiu związkowcy? - Nazywanie „chaosem” naszego strajku jest nie w porządku. Wciąż jesteśmy szykanowani, w poszczególnych urzędach pracownicy są zastraszani art. 52 kodeksu pracy (za jej porzucenie). Muszą się opowiedzieć, po czyjej są stronie - mówi Jerzy Raciborski z NSZZ „Solidarność”.
Raciborski uważa, że w Polsce łamane są prawa związkowe, a porozumienie na warunkach Poczty Polskiej nie przyniesie korzyści. - Pieniądze będą za małe i dzielone nie tak jak trzeba - przewiduje.
Do sprawy będziemy wracać.
