Jeszcze kilka lat temu wrocławianin spytany o wieżowce z pewnością wskazałby na Poltegor. Jednak budynek zakończył swój żywot w ubiegłym roku. Od tej pory, oprócz Sky Tower, które ma zostać wybudowany w jego miejscu, szykują się przynajmniej dwie inwestycje o takim charakterze, czyli Odra Tower i Angel Wings. Zainteresowanie jest jednak większe.
- W ciągu roku mieliśmy około 20 wniosków o pozwolenie na budowę wieżowca – mówi Tomasz Ossowicz, dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia.– Dużo ludzi chce budować wysokie obiekty, jednak trzeba mieć na uwadze, że jest to duży wysiłek finansowy i nie tylko. Nie bronimy się przed nimi, ale wszystko musi być robione z głową – podkreśla.
Stanie wieżowiec czy nie?
Wieżowce wedle polskich norm budowlanych to obiekty powyżej 55 m. We Wrocławiu podzielono je zasadniczo na dwie subkategorie 55+ i 100+. Jaki budynek wysokościowy stanie w danym miejscu, zależy od wielu czynników. Nie można tu mówić o przypadkowości i chaosie. - Na wieżowce patrzymy pod kątem interesu publicznego, czy dany obiekt rozwiązuje w miejscu, w którym go stawiamy, jakiś istotny problem (brak przestrzeni biurowej, ożywienie danego rejonu miasta). Poza tym, istotne jest wpasowanie budynku w otoczenie w kontekście komunikacyjnym i kompozycyjnym (czy pasuje do okolicznej zabudowy). W końcu analizujemy to, czy może stać się on wizytówką miasta, inaczej mówiąc symbolem – tłumaczy Ossowicz.
Przy każdej inwestycji tego typu urzędnicy miejscy po prostu patrzą czy dany obiekt pasuje do charakteru miasta. Pomaga im w tym trójwymiarowy model Wrocławia. Taki program posiada tylko kilka miast w całej Polsce, na przykład Warszawa. - Z wieżowcami jest tak jak z meblami, który wstawiamy do salonu. Nie może być on czymś obcym, tylko częścią większej całości – zauważa Ossowicz.
Gdzie wyrosną drapacze chmur
Istnieją trzy koncepcje lokowania budynków wysokościowych. Pierwsza z nich jest określana mianem Manhattanów (duże skupiska), druga zakłada budowę punktowców (pojedyncze), natomiast trzecia, to szeregi drapaczy chmur w pewnych odstępach. Oczywiście w skali miasta możliwe jest łączenie wszystkich trzech albo wybór tylko niektórych z nich.
Manhattany to dobry pomysł dla centrum południowego. W tym miejscu wysokie budynki są remedium na zapotrzebowanie na przestrzeń biurową, a także na zwiększające się potrzeby mieszkaniowe o wysokim standardzie. Ulokowanie w tym miejscu Sky Tower, a także inwestycji hiszpańskiej, jest nieprzypadkowe. We Wrocławiu po drugiej wojnie światowej zdecydowano się tuż przed centrum miasta na budowę wielkich blokowisk z płyty betonowej. Było to pokłosiem zniszczeń wojennych i ówczesnych potrzeb mieszkaniowych. - Zabudowa blokowa pozbawiła nas śródmieść. Teraz właśnie za pomocą wieżowców rekonstruujemy wielofunkcyjną tkankę miejską – podkreśla Ossowicz.
Kolejnym pomysłem na lokalizację wysokościowców jest stawianie ich pojedynczo. - W tym wypadku chcemy wzorować się na Barcelonie. Wieżowce rosnąć będą zatem w punktach węzłowych miasta, czyli na przykład przy dużych skrzyżowaniach (tj. plac Strzegomski) lub przy wylotach z Wrocławia stanowiąc niejako bramy – podkreśla Ossowicz.
Punktowce mają też szanse powstać w dzielnicach wymagających ożywienia i rewitalizacji. Przykładem takiego obiektu jest Angel Wings zlokalizowany przy ulicy Traugutta. W założeniu ma on podnosić prestiż okolicy, a także wpływać na rozwój handlu i usług w tym rejonie.
Wieżowce mogą tworzyć również całkowicie nowy kawałek miasta, dlatego ich powstanie nie jest wykluczone w takich rejonach, jak okolice powstającego właśnie stadionu przy ulicy Drzymały. W tym wypadku będą one tworzyć mniejsze skupiska.
Architekci są za
Jak się okazuje, Wrocław wpisuje się w ogólnopolski trend budowy wysokich budynków. Wieżowce są w planach albo w trakcie realizacji w dużych ośrodkach miejskich takich jak Warszawa (planuje się około 50 nowych) czy Gdynia (inwestycja Sea Tower). Architekci są w większości zgodni, że są one potrzebnym i przyszłościowym rozwiązaniem dla Wrocławia.
- Uważam, że wieżowce to atrakcja zarówno dla mieszkańców jak i turystów. Należy je stawiać w miejscach, gdzie króluje zabudowa z ostatnich 20-30 lat, głównie na styku Starego Miasta i nowszych centrów biznesowych – mówi architekt Michał Teller.
Z kolei Marek Wołyniec z pracowni Architekt s.c, twierdzi: – Wieżowce są trochę obcym elementem krajobrazu polskich miast. Jednak jest to przyszłość, której nie da się uniknąć. Intuicyjnie wydaje mi się, że powinny one być zgromadzone w obrębie jednego „city”. Na pewno zamieszkają w nich „single”. Rodziny natomiast będą się przenosić na przedmieścia. Natomiast architekt Zbigniew Maćków z Pracowni Maćków tłumaczy, że wszystko zależy od lokalizacji i standardu wieżowca. – Ciężko jednoznacznie stwierdzić czy drapacze chmur są dobre dla miasta czy nie. Na pewno są synonimem nowoczesności. Wszystko zależy od ich klasy i gdzie są zlokalizowane. Jeżeli wszystko zostało odpowiednio dobrane i zaprojektowane to dzięki nim miasto staje się piękniejsze. Tak jest na przykład w Barcelonie, mieście które charakteryzuje się dużą konsekwencją architektoniczną i świetnym łączeniem tradycji z nowoczesnością – podkreśla.