Na miejscu zdarzenia strażacy pojawili się tuż przed godziną 19.00. - W ogniu stała już połowa budynku – opowiada Józef Kmonk, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej. - Akcja była niezwykle trudna, płomienie rozprzestrzeniały się bardzo szybko, podczas gaszenia dochodziło do wybuchów butli znajdujących się wewnątrz budynku. Strażacy koncentrowali się głównie na ochronie znajdujących się obok zabudowań.
Aby usprawnić akcję ratunkową policja zamknęła ulicę Swobodną, funkcjonariusze zorganizowali objazd bocznymi ulicami. Zaangażowano również koparkę, która pomagała odgruzowywać miejsce pożaru. Akcja zakończyła się około godziny czwartej w nocy – ogień przy swobodnej gasiło łącznie 38 strażaków. - Wyszedłem na balkon i zobaczyłem nagle wielki dym. Zanim zdążyłem wyjść z domu, zadzwonił kolega z wiadomością, że pali się drewniany barak - opowiada pan Jan, mieszkaniec bloku przy ulicy Zielińskiego.
- Tam się mieściło dużo firm: był sklep z foliami, serwis telefonów komórkowych, zakład naprawy odbiorników radiowych. Z tego co mi wiadomo, w pomieszczeniu znajdowało się też archiwum akt osobowych pracowników – mówi inny świadek pożaru.
- Strażakom nie udało się ustalić przyczyn pożaru – mówi Kmonk. Sprawę badać będzie teraz policja. - Na miejsce zdarzenia wyślemy biegłego, który dokona oględzin zgliszcz – mówi Kamil Rynkiewicz z wrocławskiej policji. - Wówczas powinniśmy wiedzieć więcej.
Jak informowali nasi czytelnicy, wielki czarny dym widoczny był nie tylko we Wrocławiu, ale również w okolicznych wsiach.