Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Na nocnym patrolu

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Pojechaliśmy na nocny patrol z policjantami z sekcji wywiadowczej i interwencyjnej. Wniosek? Wrocławianie mogą spać spokojnie.
Na nocnym patrolu

Ulica Księcia Witolda. Na trzecim piętrze mieści się Sekcja Wywiadowcza i Interwencyjna. Jeszcze tylko dzwonek do drzwi, idziemy długim korytarzem. Jeden zakręt, drugi i już jesteśmy. Jest godzina 22.30. Ruszamy na nocny patrol.

Miasto patrolujemy z sierżantem Tomkiem oraz sierżantem sztabowym Piotrkiem. Obaj w policji pracują już od 10 lat. Zwykle jeżdżą na patrole razem. Rotacja między funkcjonariuszami jest, bo „partnerzy policyjni” to u nas rzadkość. - Powoli się od tego odchodzi. Z naszego punktu widzenia to lepiej, bo jak często jeździmy ze sobą, to mamy okazję dobrze się poznać i wiemy czego można oczekiwać po partnerze, i jak może się zachować w danej sytuacji – mówi Piotrek.

Skończyło się na upomnieniu

Wsiadamy do radiowozu. Po chwili z radia policyjnego dostajemy pierwsze zlecenie z centrali. Trzeba pojechać na jedno z podwórek przy ulicy Pułaskiego – Młodzież siedzi i popija zakłócając noc społeczeństwu – słyszymy z głośnika. Kto zgłasza – nie wiadomo. Ponoć 99% zgłoszeń to anonimy. Jedziemy...

– Tak jest najczęściej. Później ciężko kogoś ukarać za zakłócanie ciszy nocnej, bo musi być osoba poszkodowana – mówi Piotrek. Mijamy budynek Dworca Głównego. Wjeżdżamy na podwórko i jedziemy po wyboistej drodze gruntowej. Faktycznie, na ławkach siedzi grupka młodych osób. Na trawie leżą butelki po piwie. Jest też muzyka z komórki. Policjanci wychodzą z radiowozu. Proszą o dokumenty. – Kolega ma dzisiaj urodziny, po prostu siedzimy i gadamy. Nawet nie zdążyliśmy zaśpiewać mu „sto lat” – tłumaczy się z żalem w głosie jeden z chłopaków. Młodzi ludzie zachowują się kulturalnie wobec policjantów. Podają dokumenty do kontroli. Piotrek przekazuje numery PESEL do centrali. Tomek rozmawia z wylegitymowanymi młodzieńcami. - Dwóch „czystych”, jeden z uczestników spotkania figuruje w kartotekach policyjnych – donosi głos z radia. Skończyło się na upomnieniu. Nie ma poszkodowanych, którym zakłócono ciszę nocną. Zbieramy się. Jedziemy do kolejnego wezwania

Na Ołbinie w nocy dzieje się najwięcej

Nie ma chwili wytchnienia. Tym razem radiowóz jedzie na Kościuszki. Znowu ktoś zakłóca spokój mieszkańcom okolicznych kamienic. Kiedyś „trójkąt bermudzki” był najniebezpieczniejszym miejscem w naszym mieście. Teraz już tak nie jest. – Uspokoiło się – zauważa Tomek. Miejscowych przestępców i awanturników ponoć „wymyła” powódź z 1997 roku. - Teraz z kolei więcej interwencji mamy na Ołbinie. W szczególności na Wygodnej, Żeromskiego i Kluczborskiej – informuje nas sierżant.

W międzyczasie z policyjnego radia dochodzi wiadomość o dotkliwym pobiciu kobiety przy Hubskiej. Sprawa wydaje się ciężka. Jednak ktoś już tam pojechał – pewnie wywiadowcy albo kryminalni. Zmierzamy na podwórko przy Kościuszki. Wjeżdżamy. Jest ciemno, obdrapane i nieotynkowane kamienicy straszą – zwykły klimat w „Trójkącie”. W jednej z bram siedzi dwóch młodych mężczyzn. Palą papierosy, kilka metrów dalej leży puszka. Śmieci walające się po podwórkach to w tym rejonie nic nowego. Znowu sprawdzanie tożsamości, upomnienie i... jazda dalej.

Nocne rozmowy...

Zatrzymujemy się przy komisariacie – policjanci sporządzają dokumentację z przeprowadzonych interwencji. Tomek zaraz zaniesie je na posterunek. Jest chwila, żeby porozmawiać.

Czemu pracujecie w policji? - Bo 10 lat temu rynek pracy nie był jeszcze tak rozwinięty. Policja była ciekawą alternatywą – twierdzą zgodnie Piotrek i Tomek. Teraz jest zgoła inaczej. Wrocław prężnie się rozwija i ludzie zarabiają o wiele wiele więcej od policjantów, nawet tych z 10-letnim stażem. Coraz więcej funkcjonariuszy z doświadczeniem odchodzi do firm ochroniarskich. Wiadomo, tam płacą więcej. - Czasem nawet dwa razy tyle i praca jest spokojniejsza. No i czerwone w kalendarzu jest wolne (przyp. red. święta i weekendy) – opowiada Piotrek.

Szkoda, bo „glina” z 15 letnim stażem doskonale zna specyfikę swojego zawodu i ma już odpowiednie doświadczenie. - U nas jest obecnie wiele wakatów – mówi Tomek. - Kiedyś, jak my przychodziliśmy, na jedno miejsce do pracy w policji było 10-12 osób. Teraz sytuacja jest inna. Na jednego zgłaszającego przypadają dwa miejsca – dodaje.

Nie ma się specjalnie co dziwić. W policji praca jest ciężka, bo trzeba się stykać na przykład z narkomanami i różnymi „typami spod ciemnej gwiazdy”. Czasem osoba agresywna może zaatakować nożem albo innym narzędziem. - Tę pracę trzeba przynajmniej trochę lubić, w innym przypadku człowiek się męczy – podkreśla Tomek. Wysiada z samochodu i idzie w kierunku komisariatu zanieść raport. Po chwili wraca.

Tymczasem na podwórku przy Pułaskiego znowu ktoś hałasuje, tym razem w bramie jednej z kamienic. Dojeżdżamy na miejsce. Samochód zostawiamy przy ulicy. Wchodzimy na podwórko, przez bramę jednej z oficyn. Cisza, ciemność, nikogo nie ma. Policjanci chwilę obserwują podwórko.

Ratujmy kobietę!

Jest po jedenastej. To w miarę spokojna noc. Kolejne wezwanie. Sprawa wygląda na poważną. W Świętej Katarzynie na osiedlu dla powodzian, kobieta wzywa pomocy. - Ratujcie ją – mówi głos z policyjnego radia. - Przyjąłem – mówi Piotrek. Mijamy bokiem Brochów. Radwanice. Jesteśmy w Świętej Katarzynie, na osiedlu dla powodzian. Małe parterowe budynki, wąska uliczka, radiowóz ledwie się mieści pomiędzy szpalerami domków. Szukamy numeru. Znaleźliśmy. Żaluzje i rolety zaciągnięte, choć światło w budynku się pali. Słychać płacz i krzyk bitej kobiety. Na podwórko wyszli sąsiedzi. - Na tym osiedlu takie rzeczy zdarzają się często. On jest zwykle spokojny, ale jak wypije, to nie ten sam człowiek. Chłopiec już kilka razy uciekał z domu. Groził, że zabije mu matkę – opowiada sąsiad mieszkający obok. Koło nich stoi niespełna 13-letni chłopak. To właśnie jego mama jest „okładana” przez swojego konkubenta. Policjanci przechodzą przez furtkę w metalowym ogrodzeniu, w mini ogródku leży dziecięcy rowerek. Trzeba działać szybko. Pukają do drzwi. Chwila ciszy. Sierżant Tomek wraca do radiowozu po latarkę. Drugi ze stróżów prawa czeka przed wejściem. Wreszcie drzwi się otwierają. Zza nich słychać bełkot pijanego konkubenta. Coś próbuje tłumaczyć policjantom... Nie chce mu się, nigdzie jechać. - Zabierzcie go, proszę – mówi płacząc kobieta. Piotrek i Tomek pytają się czy w jakiś sposób mogą pomóc. - Może wezwać karetkę, żeby panią opatrzono – pyta sierżant. Kobieta odmawia. - Ubieraj się – sierżant rozkazuje mężczyźnie. Sprawca nie stawia oporu. Postura Tomka, który mierzy ponad dwa metry, budzi respekt. Policjanci pakują awanturnika na „pakę” radiowozu. Trzeba go będzie odwieść na „wytrzeźwiałkę”. - Wróci do domu w ciągu 24 godzin. Najwcześniej po sześciu, gdyż poszkodowana nie zgłosiła chęci oddania sprawy do sądu – mówi sierżant Tomek. Pijanego trzeba będzie odizolować. - Żeby nikomu nie zrobił krzywdy – dodaje Piotrek. Patrol policyjno-dziennikarski dobiega końca. Policjanci spisali się na medal. Półtorej godziny minęło, jest kilka minut po północy.


Bartłomiej Sarna



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl