Pokonanie liczącej ponad 42 km trasy zajęło afrykańskiemu biegaczowi 2 godziny, 19 minut i 51 sekund. Kilka minut później bieg ukończy jego rodak Richard Rotich. Zaraz potem na mecie pojawił się pierwszy Polak Jarosław Janicki, znany z sukcesów w wielu długodystansowych biegach w kraju i za granicą. Ta sama trasę pokonywali też niepełnosprawni uczestnicy na specjalnych wózkach.
- W tegorocznym maratonie wzięło udział 1112 osób – powiedział jeden z organizatorów Mieczysław Szynkarowski. – Na metę do godziny 15 dotarło 1042 biegaczy. Na szczęście nie odnotowaliśmy żadnych problemów zdrowotnych wymagających interwencji lekarzy. Po prostu kilkadziesiąt osób nie zmieściło się w przewidywanym czasie. Gdy po trzech godzinach byli jeszcze daleko od półmetka znajdującego się przy wieży ciśnień na Wiśniowej komisja prosiła ich więc o zejście z trasy. Staraliśmy się także, by maraton nie utrudniał zbytnio komunikacji w mieście. Trasa ominęła ścisłe centrum, a po przebiegnięciu ostatniego zawodnika natychmiast przywracany zostawał normalny ruch.
- Wziąłem udział w maratonie po raz pierwszy – opowiada 34-letni Michał Rolski z Wrocławia. – Przygotowywałem się solidnie przez parę miesięcy i może dlatego nie był to dla mniej jakiś ogromny wysiłek. Pamiętałem by utrzymywać równe tempo i korzystać na trasie z przerw na jedzenie i picie w wyznaczonych punktach. Pokonałem trasę w niewiele ponad cztery godziny i będę starał się poprawić ten wynik w następnych latach. W kilka godzin po ukończeniu biegu nie jestem specjalnie zmęczony, choć dokucza mi obtarta stopa i na pewno jutro będę miał zakwasy.
Maratonowi towarzyszyły także występy artystyczne. W oczekiwaniu na powrót biegaczy można było posłuchać koncertu policyjnej orkiestry dętej, obejrzeć występy zespołów tanecznych oraz wziąć udział w konkursie fotograficznym.