Andrzejkowy koncert w filharmonii przyciągnął tłumy ludzi. Rozrywkowa konwencja z utrzymaniem repertuaru klasycznego sprawiła, że pojawili się na nim nie tylko melomani, ale także ludzie, dla których muzyka jest formą relaksu. Podczas czterech godzin usłyszeliśmy kilkanaście wykonań w większości małych form. Wystąpili: trio trąbęk, chór puzonów, kwintet dęty, kwartet waltorniowy. Na saksofonie sopranowym zagrał Władysław Kosendiak, a na kontrabasie Janusz Musiał. Koncert zadedykowany Andrzejowi Waligórskiemu poprowadzili Leszek Niedzielski i Jerzy Skoczylas z kabaretu Elita, którzy znakomicie rozbawili publiczność.
Konkurs dla publiczności
Wielki aplauz widowni wzbudziło „Hej Jude” w wykonaniu puzonistów. W liryczny nastrój wprowadził słuchaczy Lutosławski Quartet grając „Milonga del Angel” i „Liebertango” Piazzoli. Ciekawym przedsięwzięciem był duet dyrektorów: Andrzej Kosendiak (pozytyw) i Jarosław Thiel (wiolonczela). Chór Filharmonii Wrocławskiej pod dyrekcją Andrzeja Kosendiaka zagrał Wariacje na temat pieśni Schuberta „Pstrąg”. Publiczność miała odgadnąć tytuły kompozycji. Nagrodami w konkursie były m.in. wejściówki na marcowy koncert Pendereckiego i na sylwestrowy wieczór w filharmonii.
W przerwie koncertu dyrektor zaprezentował pierwszy w historii filharmonii kalendarz na 2009 rok, w którym znalazły się fotografie portretowe dwunastu kobiet-muzyków. Autorem zdjęć jest wrocławski fotograf Łukasz Rajchert. – Chcieliśmy pokazać, że nasze artystki to piękne kobiety i tym sposobem je uhonorować – mówił Andrzej Kosendiak.
Raz a dobrze
Kalendarz jest pewnym rarytasem kolekcjonerskim, ponieważ wydany został w limitowanej serii. – Wszystkie jesteśmy pod wielkim wrażeniem z efektów tak profesjonalnej sesji zdjęciowej, której doświadczyłyśmy pierwszy raz. Jesteśmy bardzo zadowolone, dumne i czujemy się jeszcze piękniejsze – dodała Violetta Porębska, jedna z modelek.
Niespotykanym akcentem okazał się występ pt. „Raz a dobrze” w wykonaniu Miłosza Rutkowskiego, będący rodzajem muzycznego żartu. Muzyk wydał jeden silny dźwięk, uderzając wielkim drewnianym młotem w pudło rezonansowe. – To mi się podobało najbardziej w całym koncercie – powiedział 12-letni Jakub, który do filharmonii przyszedł w andrzejkowy wieczór z rodzicami.
Koncert zakończył się brawurowym wykonaniem „Bolera” Ravela przez pełny skład orkiestry symfonicznej pod dyrekcją Andrzeja Kosendiaka.
Atrakcyjna forma koncertu sprawiła, że długie cztery godziny minęły niepostrzeżenie.