Niebezpieczną sytuację przeżył mikołaj, który otrzymał zlecenie na rozdanie prezentów w muzeum kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej. Schował się między wagonami, a zadaniem dzieci ze szkoły podstawowej było odnalezienie go.
- Szybko został przyuważony. Cała chmara dzieciaków rzuciła się na niego. Ten uciekając przewrócił się na torach, ale na szczęście oprócz kilku siniaków nic mu się nie stało – opowiada Weronika Chałupniak z dużej wrocławskiej firmy zajmującej się organizacją imprez okolicznościowych.
Za wizytę „święty” otrzymuje od 90 do 350 złotych. Więcej, jeśli rodzina zażyczy sobie obecności śnieżynki albo mikołaja mówiącego po angielsku - dodatkowo 80 zł.
Jednak zdarzają się sytuacje, że rodzina odmawia zapłaty za usługę. W takich przypadkach trudno wyegzekwować pieniądze, a patronowi dzieci nie wypada wzywać policji. - Mieliśmy taki przypadek. Zdarzyło się to w dość bogatej dzielnicy Wrocławia. Brak pieniędzy stawia Mikołaja w dwuznacznej sytuacji – opowiada organizatorka.
Są to jednak sporadyczne przypadki, bo polska gościnność nie zna granic. Szczodrość zleceniodawców poznał Piotr, student z Wrocławia, który dorabia jako mikołaj, który otrzymał zlecenie rozdania prezentów na Psim Polu. - Na początku wszystko odbywało się zgodnie z planem. Maluchy dostały zabawki i szykowałem się w dalszą drogę. Jednak ojciec dzieci nalegał, aby zjeść z rodziną wigilijną kolację. Zamknął drzwi na klucz i o wyjściu nie było mowy. Kiedy nie pomagały pertraktacje zdecydowałem się na kolację – tłumaczy Piotr, który spóźnił się do innych klientów ponad 1,5 godziny.
Gdy zapali się broda
Nietypową sytuację przeżył Mateusz (znany jako Cyguś), na co dzień instruktor tańca i student pedagogiki. Podczas wizyty dzieci zafascynowane mikołajem nie mogły wyjść z podziwu. Zapragnęły pobawić się jego dzwoneczkiem.
- Rozdałem prezenty, jednak maluchom najbardziej spodobał się dzwonek. Podczas zabawy urwały kulkę. Ojciec bardzo się tym przejął i natychmiast wziął się za naprawę. Kulkę zastąpił jednak śrubką – tłumaczy Mateusz.
Jak dzieci reagują na widok „świętego”? Większość Mikołajów z którymi rozmawialiśmy, uważa że małe 3 - 5-letnie maluchy są przerażone i płaczą. Boją się mężczyzny z siwą brodą, nietypową czapką i lśniąco – czerwonych kolorów.
- Starsze dzieci reagują inaczej. Są zawstydzone, ale przyjazne. Nietypową sytuację było z pewnością zapalenie się mojej brody od sztucznych ogni. Na szczęście pożar szybko udało się ugasić – opowiada Adam Bojarski, Mikołaj z pięcioletnim stażem.
Byłeś niegrzeczny, poprawisz się?
Mikołaj Jarek (47 lat) prowadzi prywatną działalność artystyczną. Dziwią go zachowania niektórych dorosłych względem najmłodszych. Podczas jednej z wizyt rodzina poprosiła Mikołaja, aby wyliczał grzeszki ich dziecka. - Przed wejściem do domu dostałem kartkę. Były na niej informacje, gdzie i kiedy Adrian stroił fochy i rozrabiał. Rodzice poprosili mnie, aby przypomnieć mu o tym i zapytać się, czy dalej będzie niegrzeczny – dziwi się Jarek.
Jego zdaniem „święty” to specyficzny rodzaj pracy. Trzeba, jak policjant, być stanowczym i odpornym na stres. Należy też umieć dyplomatycznie odmawiać.
- Ludzie w różny sposób spędzają święta. Dla niektórych to dni szczególnej pokory, inni organizują zjazdy rodzinne i imprezy. Jako Mikołaj trzykrotnie musiałem odmawiać poczęstunku alkoholem – tłumaczy Jarek.