Do placówki przy ul. Strzegomskiej przywieziono Niemkę, która nocowała w samochodzie w Obornikach Śląskich. Kobietę odnalazł mąż przez niemiecki konsulat. Ma ją odebrać w ciągu najbliższych dni. Do schroniska dla kobiet i matek przy Strzegomskiej przywieźli ją w nocy policjanci. Spała w aucie. Wcześniej jednak zatankowała paliwo i nie zapłaciła.
- Niedawno mieliśmy dwie Ukrainki, które pracowały gdzieś w gospodarstwie rolnym i zostały bez dachu nad głową. Wcześniej przyjechała Hiszpanka z dwiema córkami, którą porzucił mąż – opowiada Małgorzata Wróblewska, kierowniczka placówki przy Strzegomskiej.
Przez trzy miesiące w schronisku mieszkała 70-letnia włoszka, która ukończyła Sorbonę (renomowany uniwersytet paryski). Kobieta fatalnie jednak traktowała współmieszkanki i policzkowała je jak służące. Do noclegowni trafiła też kobieta, która wcześniej przebywała w zakładzie karnym.
- Trafiła tam za zamordowanie męża. Zrobiła to w afekcie podczas awantury. U nas zachowywała się spokojnie – dodaje kierowniczka.
W noclegowni dla bezdomnych mężczyzn przy ulicy Małachowskiego często przebywa Hius – Amerykanin polskiego pochodzenia, którego deportowano ze USA do Polski.
W schronisku w Szczodrem można spotkać też Mombillę - inżyniera z Konga, który od wielu lat mieszka w Polsce.
- To dziwny człowiek. Non stop odwołuje się od urzędniczych decyzji. Ostatnia jego skarga była na królową Anglii – mówi Maciej Gudra, kierownik noclegowni przy Małachowskiego. Ciepła zima spowodowała, że w tym roku do placówek im. św. Brata Alberta trafia mniej osób bezdomnych. Rok temu w schroniskach przebywało średnio kilkadziesiąt podopiecznych więcej.