Od sierpnia w życie weszły nowe taryfy opłat za przejazd komunikacją miejską. Filozofia była prosta - przestawić wrocławian z biletów na okaziciela na imienne.
Po czterech miesiącach można powiedzieć, że kierunek wytyczony przez miasto zadziałał. Wskazują na to dane sprzedaży biletów. W zeszłym roku w okresie od sierpnia do listopada wrocławianie kupili 148 tysięcy biletów imiennych i 147 tysięcy tych na okaziciela. W analogicznym przedziale czasu, w tym roku, 384 tysiące biletów imiennych i tylko 2,5 tysiąca na okaziciela.
Nie bez znaczenia okazała się w tym wypadku zmiana taryfy, która faworyzuje użytkowników biletów imiennych. Dla porównania bilet 30 - dniowy na okaziciela na wszystkie linie normalne i pospieszne w granicach oraz poza granicami miasta kosztuje 170 złotych, natomiast imienny - 98 złotych.
Prawdziwa rewolucja w taryfach opłat nastąpi jednak dopiero po wprowadzeniu Wrocławskiej Karty Miejskiej, która ma służyć między innymi jako elektroniczny bilet komunikacji miejskiej. Kiedy zostanie ona wprowadzona - na razie nie wiadomo. Jutro ma zostać rozstrzygnięty proces sądowy związany z przetargiem na realizację tego zadania. Sąd może orzec rozpisanie nowego przetargu lub oddalenie wniosku firmy oprotestowującej przetarg. Pierwsza rozprawa odbyła się we wrześniu. Wtedy sąd orzekł konieczność przeprowadzenia jeszcze jednej analizy.