Zmiany te nie są przypadkowe. Bezpośrednią ich przyczyną jest intensywny rozwój telefonii komórkowej. Tendencje te są widoczne w całej Europie i wszędzie zostają regulowane ustawowo.
Pod koniec roku 2006 Urząd Kontroli Elektronicznej zmienił liczbą aparatów publicznych. Według nowych założeń jeden aparat miał przypadać odtąd na 950 mieszkańców. W każdej gminie na 2000 mieszkańców ma przypadać natomiast jeden aparat przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych.
Ustalono wskaźnik gęstości aparatów na obszarach poszczególnych gmin, a nie tak jak wcześniej na obszarze całego kraju – wyjaśnia Maria Piskier, rzecznik Telekomunikacji Polskiej. - Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której w jednym miejscu było bardzo dużo aparatów, a w drugim bardzo mało.
Proces likwidacji trwa od początku roku 2007. W pierwszej kolejności objął on aparaty, które ze względu na lokalizację były najmniej używane. Publiczne rozmównice pozostawiano przede wszystkim w miejscach publicznych: w centrach handlowych, w szpitalach, na lotniskach.
- Proces likwidacji nie oznacza, że zaniedbujemy istniejące urządzenia – zapewnia Maria Piskier. - Wymiany stare kabiny i półkabiny, a także wprowadzamy nowość – aparaty dualne. Będzie można w nich płacić nie tylko kartami chipowymi, ale także monetami w złotówkach i euro. Takie urządzenia będą przede wszystkim zainstalowane na lotniskach w największych miastach.
- Nie pamiętam, kiedy ostatnio rozmawiałem z budki telefonicznej - zastanawia się Krzysztof Kosiński. - Chyba było to co najmniej pięć lub sześć lat temu. Nie jest mi to potrzebne, ponieważ mam komórkę i telefon stacjonarny. Zastanawiam się, czy te aparaty jeszcze w ogóle działają.