- Pewnie, że sie baliśmy. Każdy by się bał w takiej sytuacji – mówi nam Łukasz Banaś, robotnik, który razem z kolegą natrafił na pocisk. - Prowadziliśmy wykopy przy fundamentach szkoły – relacjonuje. - Na głębokości ok 1,5 metra zauważyliśmy coś dziwnego. Po kształcie poznaliśmy, że to może być jakiś pocisk z czasów wojny. Od razu powiedzieliśmy o tym kierownikowi budowy.
Kierownik poinformował policję, straż i dyrekcję szkoły. Z budynku ewakuowana ok. 600 uczniów. - Nie baliśmy się, bo myśleliśmy, że to ćwiczenia – powiedziały nam Ola i Alicja, uczennice Elektronicznych Zakładów Naukowych. - Wszyscy spokojnie wyszli z budynku. W jednej z klas pogadankę o „cyberprzemocy” prowadzili właśnie strażnicy miejscy. W jednej chwili od edukacji przeszli do działania i zabezpieczenia terenu szkoły.
Jak poinformował nas Mariusz Piasecki z dolnośląskiej straży pożarnej, zgłoszenie o pocisku służby otrzymały kilka minut przed godz. 9. - Na miejsce przyjechały 4 zastępy straży pożarnej, policja, pogotowie, straż miejska, pogotowie gazowe i energetyczne – mówi. Po ok. 2 godzinach nadjechały wozy patrolu saperskiego. Zamknięto odcinek ul. Braniborskiej, przebiegający wzdłuż szkoły i supermarketu „Biedronka”. Akcja saperów trwała kilkadziesiąt minut. Pocisk został wydobyty i przeniesiony do samochodu.
- Znaleziono granat moździerzowy o kalibrze 82 mm – powiedział nam Przemysław Parol, dowódca patrolu saperskiego. - Pocisk miał uszkodzony zapalnik, ale stanowił duże zagrożenie. Bezpośrednia siła rażenia pocisku to 30 – 40 m. - Gdyby eksplodował, nie wyrządził by w szkole dużych strat, ale odłamki zostałyby rozrzucone nawet na 650 m – powiedział Parol.