Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Alkohol z konsumpcją

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Pierwszy oficjalny striptiz odbył się w 1974 roku, w restauracji KDM. Od tamtej pory, rozbieranie było wliczone w cenę biletu.

Panią Zofię zna podobno bardzo dużo ludzi, dlatego woli nie podawać nazwiska. Pracowała w szatniach kilku wrocławskich hoteli i restauracji. Doświadczenie pozwala jej stwierdzić z całą pewnością: Tak, jak bawił się powojenny Wrocław, teraz nie bawi się nikt. – Najpierw tańczyło się na deskach, potem na dansingach. Jeszcze później były dyskoteki, ale ja już wtedy miałam swoje lata i mało o tym wiem. Z mężem bywałam w Savoyu, KDM i Monopolu. Nie znajdzie już pani takich miejsc. Wy już się tak nie umiecie bawić.

Zaufanie u Fąsia

Życie towarzyskie powojennego Wrocławia szybko podnosiło się z gruzów. Już kilka miesięcy po zakończeniu działań wojennych zaczęto otwierać pierwsze polskie kawiarnie: Małgorzatkę przy ul. Krupniczej, Teatralną przy Świdnickiej, bar kawowy Rarytas na rogu Rynku i Świdnickiej czy Cafe – Dancing Bristol przy Kuźniczej. Działała też kawiarnia w hotelu Monopol, w której spotykali się goście Światowego Kongresu Intelektualistów 1948 roku. Pablo Picasso, Irène Joliot-Curie czy Michaił Szołochow to tylko niektórzy z nich.

- Były też miejsca trochę mniej wykwintne, ale doskonale znane wrocławianom – wspomina Izabela Surowiec, przewodnik miejski. – Na ulicy Szewskiej mieściła się restauracja U Fąsia. Właścicielem był lwowiak, miał chyba na imię Alfons. Ustawiały się tam długie kolejki, bo w lokalu wprowadzono niespotykany nigdzie zwyczaj. Po skończonym posiłku podchodziło się do kasy, wymieniało zamówione potrawy i dopiero wtedy płaciło. Wszystko opierało się na zaufaniu.

- Tańce? Zanim upowszechniła się tradycja dansingów, chodziliśmy „na deski” – wspomina pani Zofia. – Zresztą później też. Lasek na Kuźnikach, plac Nankiera, Wzgórze Polskie, okolice Hali Ludowej – za darmo, pod gołym niebem, setki osób tańczyły chodzonego. Słynne były też zabawy na placu Grunwaldzkim. Na ziemię kładło się deski, a do tańca przygrywał akordeonista.

Lorneta i galareta

- Pierwszy kontakt to zawsze szatniarz – wspomina Konrad Fąfara z Towarzystwa Miłośników Wrocławia. – Zaopatrzony w papierosy, alkohol i przede wszystkim – znajomości. – Wiedziałam, które to „panienki”, którzy „zadymiarze”, kto handluje dolarami, a kto już nie ma wstępu do lokalu – mówi pani Zofia. – Ludzie ze mną rozmawiali, zwierzali się. Nie to, co teraz. Każdy sobie. Wrocławskie dancingi stały się popularne w latach 50 – tych. Chodziło się do Kolorowej w Hali Ludowej, Monopolu, hoteli Grand i Polonia. Niemal każda dzielnica miasta miała swój kultowy lokal, do którego co weekend napływały tłumy spragnionych zabawy mieszkańców. Na ul. Kasprowicza gości przyciągała słynna Harenda, a na placu PKWN królował Lotos. Prawdziwe dancingowe zagłębie stanowił jednak plac Kościuszki. Słynny był Savoy, ale tam wstęp mieli tylko wybrani. W 1951 roku hotel przekazano Wojewódzkiemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego. Utracił wtedy swoją przedwojenną wytworność, ale zyskał na atrakcyjności. – Dostać się tam wcale nie było łatwo – wspomina pani Zofia. – Trzeba było mieć znajomości w milicji i zostać przez kogoś wprowadzonym. Ale jak już się weszło… Zaopatrzenie lokalu różniło się od zaopatrzenia w sklepach. Pamiętam, że załatwiałam tam sobie kawę, której nie dało się zdobyć nigdzie indziej. Po drugiej stronie placu gości przyciągał KDM. – Umawiałyśmy się po trzy lub cztery (nigdy mniej, żeby czasem nikt się nie dosiadł) i ruszałyśmy na „fajfy”- opowiada Anna Nawara, kierownik biura TMW. – Zabawa zawsze była udana. W lokalach piło się wódkę, kelnerzy roznosili sałatki, śledzie, schabowe i flaki. – Konsumpcja do alkoholu była obowiązkowa – mówi Izabela Surowiec. – Tak jak w starym dowcipie. Wino i owoce czyli wódka i ogórki. Poza Savoyem i KDM-em, wrocławianie bawili się w Centralnej na parterze PDT- u, Artystycznej, obok hotelu Monopol, Klubowej i Stylowej. W tej ostatniej korowodom przewodził znany wrocławski wodzirej, Wojciech Mach. Gości dancingów obowiązkowo zabawiali też artyści, najczęściej z Czech albo Bułgarii. – Występowali żonglerzy, iluzjoniści, organizowano loterie – wspomina Anna Nawara. – O północy nadchodził punkt kulminacyjny wieczoru: striptiz. Oczywiście wliczony w cenę biletu.

Goło i wesoło

Inspiratorem pierwszego oficjalnego striptizu we Wrocławiu był Impart. – To było w 1974 roku, w restauracji KDM – wspomina pani Zofia. – Oczywiście striptizy były i wcześniej, ale tylko dla wtajemniczonych. W czasach bez Internetu, kablówek i zachodnich czasopism, nagie kobiety to była nie lada gratka. Striptizerki pracowały zwykle bardzo ciężko. Podczas jednego wieczoru musiały rozebrać się w kilku lokalach.Lata 70-te to również czas upowszechniania się dyskotek. Pierwszą, oficjalną dyskotekę TIP – TOP otwarto w Rynku w 1970 roku. Od tego momentu, popularne stały się imprezy taneczne z udziałem znanych zespołów big – beatowych. Tańczono też przy muzyce odtwarzanej z płyt winylowych. - Młodzież najchętniej bawiła się na prywatkach w akademikach, ale też w Pałacyku i Piwnicy Świdnickiej – mówi Izabela Surowiec. W 1960 Piwnicę zaadoptowano na klub młodzieży pracującej. Powstała sala kinowa, restauracja, kawiarnia i salon gier. Część sal wykorzystywana była na cele wystawowe. Pokazywano tam chomiki, jadowite zwierzęta i narzędzia tortur. Pałacyk był natomiast pierwszym środowiskowym klubem studentów Wrocławia. Spotykali się tam młodzi poeci, literaci, muzycy jazzowi, twórcy teatralni i kabaretowi. Przez lata słynne były „pałacykowe” bale taneczne w Sali lustrzanej. Dzięki tej instytucji, do Polski po raz pierwszy zaproszono New York Modern Jazz Quarter. Jazzową mekką był jednak otwarty w 1980 roku klub Rura przy ul. Łaziennej. Założony przez działaczy i muzyków jazzowych, stał się obowiązkowym punktem tras koncertowych wszystkich liczących się jazzmanów polskich i wielu zagranicznych.

Do męczarni z własnym kuflem

- Nieodłącznym elementem PRL-owskiego krajobrazu były piwiarnie na ul. Odrzańskiej – wspomina Konrad Fąfara. – Pamiętam, że do dwóch kufli piwa serwowano w nich talerz żółtego sera. Kolejki ustawiały się kilka godzin przed otwarciem. Życie towarzyskie toczyło się też w zadymionych, ciasnych knajpach nazywanych „męczarniami”. – Piwo piło się tam na stojąco, często z własnego kufla – opowiada Fąfara. – Tak było na przykład w Akwarium. Prym wiedli tam stali bywalcy, zawsze obsługiwani bez kolejki. Do piwiarni zaglądali też artyści i dziennikarze, chociaż najczęściej można ich było spotkać w lokalach „środowiskowych”. Klub Dziennikarza funkcjonował od 1957 roku w obecnym domu handlowym Podwale przy ul. Świdnickiej. Działała tam galeria „U dziennikarzy” i kino. To w nim odbyło się I Spotkanie Klubu Ludzi Wysokich i pierwsza w Polsce wystawa fotografii aktów „Wenus’84”. Tutaj można było spotkać Melchiora Wańkowicza, Zbyszka Cybulskiego, Sylwestra Chęcińskiego i  Rafała Wojaczka. Środowisko artystyczne skupiało się wokół Kalambura i Klubu Związków Twórczych. Bywalcy wspominają czwartki jazzowe, godziny twórcy, wystawy fotografii , występy kabaretów i słynne czwartki literackie. - Dziś brakuje we Wrocławiu takich miejsca – mówi z nostalgią Konrad Fąfara. – Brakuje dansingów, lokalnych, osiedlowych knajpek, miejsc, w których „starsza młodzież” mogłaby spędzić wieczór.

Większość powojennych kawiarni, klubów i restauracji dawno już przestała istnieć. Te, które przetrwały, zmieniły właścicieli, charakter i klientelę. Bywało, że działalność lokalu kończyła się tragicznie. – Słynna była historia Karłowiczanki na ul. Zawalnej, przy pętli „siódemki” – wspomina Anna Nawara. – Spaliła ją podobno żona jednego z bywalców. Była zła, że mąż zbyt długo tam przesiadywał.


Kornelia Trytko



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl