Kilka turystycznych łodzi, budowanych w stoczni przy ul. Kościerzyńskiej na zamówienie prywatnego inwestora, pociągnęło za sobą ogłoszenie nadejścia nowej ery transportu zbiorowego we Wrocławiu – ery wodnych tramwajów. Miałyby one szybko, łatwo i przyjemnie przewodzić mieszkańców z jednego miejsca na drugie oraz stanowić alternatywę dla spowalnianych przez korki samochodów i autobusów. Wizja piękna, ale niestety mało realna.
- Nazywanie tych łodzi „tramwajami” to ocena trochę na wyrost – mówi Wojciech Nowak, prezes stowarzyszenia „Drzwi do Europy” i inicjator projektu. - To raczej przedsięwzięcie o charakterze turystycznym i rekreacyjnym, a nie alternatywa dla innych środków komunikacji zbiorowej. Przynajmniej na razie. W planach Nowaka jest skonstruowanie 20 łodzi, które będą przewodzić wrocławian i turystów po wodach Odry. - To kilkuletnia perspektywa – mówi przedsiębiorca. - Na razie trwają prace nad dwiema z nich. Na rzece pojawią się prawdopodobnie już w maju.
- Jedna z łodzi przeszła próby wypornościowe, pozostało zamontowanie silnika, wykonanie pokładu, nadbudowy i wszystkie prace wykończeniowe - wyjaśnia nam Marcin Ciółko, kierownik działu logistyki w stoczni Odratrans. - Druga wymaga jeszcze dokończenia konstrukcji kadłuba. Łodzie będą miały 7 m długości i 2,5 m szerokości. Jak wskazuje Franciszek Wesołowski, kierownik działu produkcji stoczni, zmieści się w nich ok. 10 - 12 osób. Zostaną zaopatrzone w silniki o mocy 10 koni mechanicznych, co pozwoli im osiągnąć prędkość 20 km/h. Dzięki specjalnym komorom wypornościowym, będą całkowicie niezatapialne.
Nie wiadomo jeszcze, ile zapłacimy za kurs, ani jak dokładnie będzie przebiegała trasa. - Cena może się wahać w okolicach 10 zł, ale to jeszcze bardzo pobieżne kalkulacje – mówi Nowak. - Na pewno wykorzystamy dostępna infrastrukturę nadbrzeżną, łodzie będą przepływały przez centrum Wrocławia, obok uniwersytetu, ZOO, politechniki, może dotrą do Wyspy Opatowickiej. Szczegóły przedstawimy w maju.
Według Nowaka, celem inicjatywy jest przyzwyczajenie wrocławian do korzystania z transportu wodnego. Koncepcja stworzenia alternatywy dla innych środków komunikacji to jednak zupełnie inna sprawa. Tego rodzaju przedsięwzięcie musiałoby być wspierane przez miasto, a w ratuszu takie działania nie są nawet planowane. W Departamencie Infrastruktury i Gospodarki usłyszeliśmy, że nic nie zastąpi sprawnej, naziemnej komunikacji zbiorowej, a „wodne tramwaje” to raczej pomysł skierowany do turystów.
Artur Wesołowski, odpowiedzialny za budżet i planowanie finansowe w Zespole ds. Turystyki i Rekreacji wskazuje, że miasto nie będzie bezpośrednio partycypować w projekcie stowarzyszenia Wojciecha Nowaka. - Ograniczymy się do wsparcia bezkosztowego, np. informacyjnego i nie będziemy tworzyć utrudnień – mówi. Według Wesołowskiego, plany uruchomienia „prawdziwych” tramwajów wodnych to raczej odległa perspektywa. - Musiałby się pojawić operator, oferujący stały rozkład jazdy i kursy bez względu na liczbę osób na pokładzie – mówi. - Może wtedy miasto mogłoby rozważyć jakąś formę współpracy. Żadne oficjalne rozmowy na ten temat nie są jednak prowadzone.