Wczoraj po miesięcznym leczeniu ze szpitala wyszedł Andrzej Nabzdyk, lekarz który jako jedyny ocalał z katastrofy śmigłowca ratunkowego. Trzeba mu było amputować zmiażdżoną nogę. Teraz czeka go długa rehabilitacja. W wypadku zginęli jego dwaj koledzy, pilot i ratownik.
Komisja Badania Wypadków Lotniczych ogłosiła wstępny raport dotyczący tej katastrofy. Niedługo po wypadku ustalono, że jego przyczyną była bardzo gęsta mgła, która unosiła się nad okolicami Wrocławia. Z raportu wynika, że helikopter runął na ziemię po uderzeniu kołem w betonowe fragmenty płotu. Później wpadł na rosnące w bliskiej odległości drzewa. Prawdopodobnie pilot obniżał w tym czasie lot, by zwiększyć ograniczoną widoczność. Świadkowie potwierdzają, że śmigłowiec leciał bardzo nisko. Tuż przed rozbiciem miał prędkość ok. 170 km/h.