Wielkie kałuże pojawiły się m.in. na ulicy Powstańców Warszawy pod estakadą, Sienkiewicza, Komuny Paryskiej oraz Opolskiej. Najgorzej było na odcinkach, na których położona jest kostka. Bruk w niektórych miejscach jest wyraźnie nierówny, a łatanie go asfaltem niewiele daje.
– Wczoraj, jadąc samochodem ulicą Puławskiego w kierunku Dworca Głównego, musiałam uważać, by przejeżdżając przez kolejną kałużę nie ochlapać przechodniów. Po urwaniu chmury koło godziny dwudziestej utworzyły się tam bajorka i jeziora. Wykonywałam istny slalom, bo przecież nikt nie chce być pochlapany przez przejeżdżający samochód. Poza tym takie „przeszkody” utrudniają jazdę, a również stanowią zagrożenie, bo nie nigdy nie wiadomo czy pod wodą nie znajduję się dziura, która może uszkodzić nam pojazd. Nie mam pojęcia jak lawirować mogły tam tiry – skarży się nasz czytelnik. - To pewnie wina zapchanych studzienek. Na ulicach są potoki, które nie mają ujścia, a to dopiero pierwsza taka ulewa w tym roku. Ciekawe, co zrobią, kiedy przyjdzie jak zwykle deszczowy lipiec – dodaje.
- Nie dość, że zmokłam bo nie miałam parasola, to jeszcze musiałam co chwile uskakiwać przed fontannami wody po przejeżdżających samochodach – mówi Klaudia, mieszkanka osiedla Gaj.
ZDiUM odpowiedzialny za stan wrocławskich dróg tłumaczy, że czyszczenie wypustów odbywa się systematycznie, a każdy z 20.000 otworów czyszczony jest 2 razy w roku.
- To nie była ulewa żeby tworzyły się wielkie rozlewiska – poinformował Krzysztof Kubicki.