Miasto przez długi czas nie mogło znaleźć inwestora, który zająłby się popadającymi w coraz większą ruinę murami zabytkowego spichlerza. – Nie mieliśmy pomysłów na wykorzystanie tego obiektu, nie było też chętnych na jego zakup. Im bardziej podupadał, tym trudniej było myśleć o jego zagospodarowaniu – mówi Piotr Fokczyński, dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. Spichlerz, wpisany do rejestru zabytków, chociaż straszył swym wyglądem i groził rychłym zawaleniem, nie mógł zostać zburzony. Musiał czekać na inwestora, który znajdzie na niego pomysł i wyłoży potrzebne pieniądze.
W 2000 roku miasto na 40 lat użyczyło obiekt Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków, który zamierzał zorganizować w nim biura konserwatorskie. Jednak zabrakło pieniędzy na stosowny remont. Trzy lata później budynek wrócił do miasta. Został wystawiony na przetarg. W styczniu 2006 roku nabyła go firma deweloperska Wings, wchodząca w skład grupy Star Group Poland, inwestora kompleksu OVO Hilton i Angel Wings. Firma postanowiła na bazie zastanych ruin spichlerza stworzyć nowoczesny The Granary - La Suite Hotel, który zostanie otwarty latem tego roku.
- Inwestor szukał miejsca z duszą. Kiedy okazało się, że miasto chce się pozbyć zrujnowanego spichlerza, stanął do przetargu - wyjaśnia Karolina Kocyłowska, dyrektor hotelu. Firma doceniła zabytkowe mury i czar średniowiecznej uliczki. Zależało jej na tym, by powstający obiekt był niepowtarzalny. Projekt przygotowała pracownia architektoniczna z Paryża, która jest znana z niekonwencjonalnych rozwiązań, dających niespotykany efekt. Realizacja okazała się dużym wyzwaniem.
- Kiedy nabyliśmy działkę, zdewastowane pozostałości spichlerza ograniczały się do dwóch ścian szczytowych i podpiwniczeń. Musieliśmy przywrócić funkcjonalność murom, które popadały w ruinę przez dziesiątki lat – tłumaczy Karolina Kocyłowska. Trzeba było najpierw przeprowadzić renowację pozostałości budynku wzniesionego w 1565 roku, który w XVIII wieku został przyłączony do browaru i był miejscem produkcji słodu. Nie było to łatwe, ponieważ obiekt bardzo ucierpiał w czasie wojny, a potem zniszczył go pożar w 1970 roku. Następnie stał zaniedbany przez wiele kolejnych lat. Mury, które się zachowały, trzeba było m.in. osuszyć i uzupełnić. – Kolejnym wyzwaniem, z jakim musieliśmy się zmierzyć, była konieczność przeprowadzenia prac archeologicznych – mówi dyrektor hotelu. Prace trwały ponad dwa miesiące. W tym czasie udało się odnaleźć starą studnię i zabezpieczyć tablicę pamiątkową z końca XVIII wieku, która znajduje się obecnie w jednym z apartamentów. Wszystkie prace odbywały się pod stałym nadzorem Wojewódzkiego i Miejskiego Konserwatora Zabytków. – Każdy etap projektu musiał być zatwierdzony przez obu konserwatorów. Trzeba było uzyskać zgodę na szereg odstępstw. Nie można było wybudować m.in. dwóch wind, które powinny być w takim obiekcie – mówi Karolina Kocyłowska. Inwestor musiał zachować oryginalny kształt budynku, w tym istniejące fragmenty murów. Jednym z wymogów było też zapoznanie się z pierwotnym wyglądem spichlerza słodowego i zaprojektowanie zgodnie z nim dachu.
Staranne działania restauratorskie, prowadzone zgodnie z zaleceniami konserwatorów, polegały nie tylko na przywróceniu budynkowi wartości historycznej, ale miały dodatkowo charakter innowacyjny. Miejski Konserwator Zabytków, Katarzyna Hawrylak-Brzezowska potwierdziła, że prace są prowadzone zgodnie ze wszystkimi ustaleniami. Zachowany został kształt obiektu, XVI-wieczne mury i piwnice. W pracach wykorzystano wymagane materiały.
- Dobrze, że znalazł się ktoś, kto uratował ten obiekt – mówi Andrzej Kubik, Wojewódzki Konserwator Zabytków. – Został utrzymany charakter budynku i uliczki Menniczej, dwóch istotnych elementów miasta – dodaje. Rewitalizacja zabytku kosztowała 9 mln euro. Firmie zależało przede wszystkim na tym, by spichlerz odzyskał dawny czar, a powstały w nim hotel był inny niż pozostałe, zbudowane ze stali i szkła.
Inwestor postanowił zadbać nie tylko o renowację zabytkowego spichlerza. Stara się też wpłynąć na otoczenie hotelu. Odnowiono już elewację sąsiedniego budynku. – Chcielibyśmy, aby hotel miał odpowiednią oprawę. Jest położony w centrum miasta, ale na terenie bardzo zaniedbanym. Naszym celem jest przywrócenie dawnego, średniowiecznego blasku ulicy Menniczej – mówi Karolina Kocyłowska. Uliczka, o której pierwsze wzmianki pochodzą z 1339 roku, jest bardzo wąska, brukowana. Stoją przy niej piękne latarnie. Niestety wokół jest wiele śmieci. – Trzeba uporządkować ten teren w porozumieniu z zarządcami nieruchomości, które znajdują się przy ulicy – zgadza się Piotr Fokczyński. – Dawny spichlerz doczekał się odrestaurowania. Do kompletu potrzeba jeszcze odnowienia sąsiedniego obszaru. Z czasem to miejsce przestanie być miejscem niczyim, niechcianym. To ważny, zabytkowy fragment Wrocławia. Na jego rewitalizacji miasto bardzo zyska – podsumowuje architekt miejski.