Witek jest najlepszym uczniem w szkole, ze średnią 5,28. Po maturze ma nadzieję, że dostanie się na wymarzone studia na Wyższej Szkole Zarządzania albo Uniwersytecie Ekonomicznym. Czy w październiku rozpocznie rok akademicki zależy od sądu, który najpierw musi wyrazić zgodę na jego warunkowe zwolnienie. Maturzysta odbywa 7,5-letnią karę za prowadzenie zorganizowanej grupie przestępczej. To już szósty rok w więzieniu. Nie był to jednak zmarnowany czas.
– W tym miejscu człowiek nabiera ogłady i uczy się samodyscypliny. Zaczyna rozumieć, że edukacja jest ważna. Dąży do tego, by nadrobić stracony, paradoksalnie, czas na wolności. Na zewnątrz ludzi ogranicza zwykła proza życia. Tutaj natomiast cały dzień można poświęcić na naukę, która jest formą rozrywki – tłumaczy. - Kiedyś sądziłem, że szkoła nic nie wniesie do mojego życia. Może dlatego, że za szybko zacząłem zarabiać. Patrzyłem jak nauczyciele do szkoły przyjeżdżają autobusami, a ja mając osiemnaście lat jeździłem już mercedesem. Z zawodowym wykształceniem pełniłem funkcje kierownicze i miałem pod sobą ludzi po studiach. W moich czasach wykształcenie nie miało takiego znaczenia jak teraz. Wtedy bez cwaniactwa nic nie można było zdobyć – dodaje.
Polski jak terapia
Witek zwłaszcza języku polskim, znalazł sposób na zrozumienie siebie. - Wybrałem sztandarowy utwór Szekspira „Makbet”, wiersz Sępa Sarzyńskiego „O wojnie którą wiedziemy z szatanem i ciałem”, Wokulskiego z „Lalki”. Całość dopełnia zaś „Potęga smaku” Herberta. W każdej z postaci literackich, na którą się zdecydowałem, odnajduję cząstkę siebie. Moja przeszłość, dążenie do władzy oraz chęć posiadania tego, czego nie mają inni, to losy Makbeta. W Wokulskim rozpoznaję drzemiące we mnie romantyczne, ale również i pozytywistyczne cechy. Bohaterowie, których wybrałem przeżywają wewnętrzny konflikty oraz rozterki. Tak jak ja na co dzień. Wszystkie przykłady odnoszę personalnie do siebie. Dlatego też język polski działa na mnie terapeutycznie – opowiada tegoroczny maturzysta, który na egzamin, przygotował prezentację pt. „Literackie obrazy konfliktu wewnętrznego na wybranych przykładach literackich”.
„Orły” za kratami
Janusz Janowski, dyrektor szkoły, w której uczy się Witek, chwali swojego podopiecznego i podkreśla, że ma wielu zdolnych wychowanków. Kilka dni temu najlepsi tegoroczni maturzyści otrzymali dyplomy. Ich średnia ocen wahała się od 4,14 do 5,28. – Matura w zeszłym roku wypadła bardzo dobrze. Jesteśmy powyżej średniej krajowej - mówi Janusz Janowski. – Pisemną maturę z języka polskiego zdali wszyscy. Porównując wyniki naszych uczniów z innymi ze szkół w całej Polsce, wypadli bardzo dobrze – dodaje Danuta Górniak, nauczycielka języka polskiego.
Uczniowie z więzień mają gorsze możliwości od uczących się na wolności. Nie brakuje im jednak chęci, by nawet w takich warunkach zdobyć wiedzę. – Do naszej szkoły chodzą tylko takie osoby, które rzeczywiście chcą się czegoś nauczyć. Początkowo się buntują, nie chcą. Kiedy jednak zaczynają rozumieć, że kara ich nie ominie, postanawiają działać. Są tacy, którzy kończą zawodówkę, a później idą do liceum, zdają maturę i marzą o studiach. Jacek B. ma dożywocie, a zdał maturę śpiewająco. Oni mają większą motywację do nauki niż ludzie na wolności. Intensywniej również myślą o swojej przyszłości, bo im życie ucieka – mówi Janusz Janowski.
Dzwonek dzwoni wszystkim
Na Kleczkowskiej działają trzy szkoły, przeznaczone tylko i wyłącznie dla mężczyzn: szkoła zawodowa dla dorosłych, dwuletnie liceum ogólnokształcące oraz pierwsza w Polsce szkoła policealna, której uczniowie otrzymują dyplom technika informatyki. Łącznie uczy się w nich 168 uczniów, z tego 16 w tym roku podchodzi do matury. Szkoły realizują normalne, ustalone przez kuratorium lekcyjne siatki godzin. Zajęcia trwają od godziny 7.40 do 11 i od 13.40 do 17. W przerwie uczący się wychodzą na spacer i jedzą obiad. – Oczywiście jeśli któryś z uczniów nie chce iść na spacer, może na przykład zostać w pracowni komputerowej, albo skorzystać z prowadzonych przez nauczycieli indywidualnych konsultacji – tłumaczy dyrektor.
- Na zajęciach panuje zawsze spokój i pracowita atmosfera. Nawet mucha im przeszkadza, a na tablicy piszą, aż skrzypi – twierdzi Janusz Janowski. - Choć jak to bywa w szkołach na wolności, zdarzają się też i trudni uczniowie – dodaje.
Codziennie na lekcje uczniów wzywa szkolny dzwonek. Niezależnie czy to szkoła na wolności, czy w więzieniu to on symbolizuje początek zajęć. Odmienny charakter więziennego szkolnictwa zdradza jedynie droga do klas, która wiedzie przez surowe wnętrza, korytarze z zakratowanymi oknami... To przypomina uczniom, że oprócz nauki wciąż ciąży na nich kara.