Ela i Dominik uczęszczający do pobliskiego przedszkola chętnie spędzają popołudnia na podwórku pod opieką swoich mam. Podczas zabawy w piaskownicy dziewczynka zraniła się kiedyś w rękę stalowym prętem.
- Na szczęście skończyło się na strachu i drobnym skaleczeniu, które opatrzyliśmy w domu – wspomina mama Eli. – Stan czystości piaskownicy pozostawia jednak wiele do życzenia. Wprawdzie co roku piasek jest wymieniany zgodnie z zaleceniami sanepidu, polega to jednak na tym, że dosypywana jest po prostu nowa porcja. Nikt nie zajmuje się gruntownym oczyszczeniem wnętrza.
- Nic się nie zmieniło od mojego dzieciństwa – twierdzi inna młoda kobieta, która mieszka w okolicy przez całe życie. – Tylko sprzęt jest starszy i bardziej zniszczony. Za rogiem w krzakach stoi zniszczona huśtawka, na której brakuje nawet siedzenia.
- Chcielibyśmy gdzieś pograć w piłkę – przyznaje 12-letni Patryk. – Starsi chodzą na boisko przy szkole, ale przedszkolaki nie mogą przecież przechodzić przez ruchliwą ulicę Powstańców Śląskich.
Mieszkańcy próbowali zwrócić się do zarządcy terenu o poprawę sytuacji placów zabaw, Dowiedzieli się, że nie ma na to środków finansowych, a mieszkańcy powinni starać się pozyskać sponsora.
- Nie oczekujemy niczego wielkiego – zapewnia mama Eli, która zastrzegła swoje nazwisko do wiadomości redakcji. – Rozumiemy, że we Wrocławiu jest dużo potrzeb. Chcielibyśmy tylko, żeby nasze dzieci miały miejsce, gdzie mogłyby się spokojnie i bezpiecznie bawić. A czasem dochodzi do takich paradoksów jak na naszym podwórku między ulicą Energetyczną i Jantarową. Mieszkańcy istotnie dbają o czystość i porządek, urządzili nawet rabatki z kwiatami. Jednocześnie pojawiły się jednak zakazy nie tylko spożywania alkoholu, ale także wyprowadzania psów i grania w piłkę. Gdzie mają więc się bawić nasze dzieci?