Trzecią edycję imprezy zorganizowano na piątym peronie wrocławskiego Dworca Głównego. Przez cały dzień do zwiedzania udostępniono lokomotywy, wagony pasażerskie z różnego okresu i jedyny na Dolnym Śląsku specjalny pociąg ratunkowy wzywany do katastrof.
Ciekawostką był podnośnik hydrauliczny do „wkolejania na tory” 120-tonowych lokomotyw oraz liny używane do podnoszenia cystern z łatwopalną cieczą ze specjalnego, nieiskrzącego metalu.
- Drużyna pociągu ratunkowego liczy 28 osób. Najdłuższa akcja, którą pamiętam trwała 3 dni. Jechaliśmy porządkować wąwóz w Niemczech, gdzie wykoleił się skład węglarek – opowiada Zbigniew Żelechowski z ekipy ratunkowej.
Pociąg towarowy wyruszył w trasę ze Zgorzelca. W lokomotywie oprócz maszynistów była też powracająca do domu drużyna konduktorska. Kiedy skład ruszył z górki okazało się, że nie można go zatrzymać. Zniszczone zostały hamulce towarowego.
W panice z maszyny wyskoczył jeden z konduktorów, który zginął na miejscu. Skład z wielką prędkością przejechał granicę Polsko – Niemiecką i wykoleił się w wąwozie niedaleko miejscowości Horka.
- W jarze znajdowało się mnóstwo zmiażdżonych węglarek. Usuwanie złomu i naprawa trwała 3 dni – dodaje ratownik.
Kamizelki przeciw kibolom
Oprócz zwiedzania wagonów i lokomotyw sympatycy kolei oglądali sprzęt sokistów m.in. specjalne pałki obezwładniające EMS (inny rodzaj tonfy), broń oraz kamizelki kulo i uderzeniowoodporne.
Ciekawostką była spalinówka z 1959 roku wyprodukowana przez Fabrykę Lokomotyw im. Feliksa Dzierżyńskiego w Chrzanowie.
Maszyniści tłumaczyli jak prowadzi się pociąg i odpowiadali na pytania zwiedzających.
Ucieczka do korytarza
- Widząc zbliżający się z naprzeciwka pociąg podobna można się bezpiecznie ukryć w korytarzu maszyny. Czy to prawda?
- To mity. Jednak ma się tam większe szanse na przeżycie, bo w czasie zderzenia kabina ulega zmiażdżeniu – tłumaczy Robert Góra, maszynista z 25-letnim stażem.
Młodzież pytała, czy widząc zbliżający się z naprzeciwka pociąg maszynista może wyskoczyć z lokomotywy?
- Zginie pod kołami wciągnięty przez pęd powietrza – dodaje Góra, który opowiadał o różnych przypadkach samobójstw na kolei.
Raz musiał też ratować się ucieczką do korytarza lokomotywy przed zderzeniem z ciężarówką na przejeździe w Żórawinie.
Pracownicy PKP tłumaczyli jak działa czuwak i co to jest SHP (samoczynne hamowanie pociągu).
Zwiedzający dowiedzieli się, dlaczego maszynista nie powinien trąbić, ani migać światłami na idącą torami zwierzynę.
- Problem w tym, że zwierzęta nie reagują na sygnały dźwiękowe. Idą jak zahipnotyzowane do światła – mówi maszynista.