29 września z Nowej Soli przypłynęła do Głogowa smocza łódź, na pokładzie której znajdował się dokument poparcia dla inicjatywy Środkowoeuropejskiego Korytarza Transportowego CETC-ROUTE65. Następnego dnia deklaracja została przewieziona przez motocrossowców do Wrocławia, gdzie po podpisaniu przez lokalne władze, przejmie ją kierowca zmodernizowanej syrenki i zawiezie na granicę polsko-czeską – do Lubawki.
- Dzięki rozwojowi infrastruktury po trasie korytarza będzie można sprawnie się przemieszczać środkami transportu drogowego, kolejowego, wodnego oraz lotniczego – wyjaśnia Marta Ciesielska z sekretariatu technicznego CETC w Szczecinie. - Sztafeta promująca inicjatywę wystartowała ze Świnoujścia i po trzech dniach drogi na południe, przez zachodnie województwa, dotrze do granicy czeskiej. W każdym z zaangażowanych w inicjatywę miast, władze będą podpisywać deklarację poparcia. Następnie sztafeta będzie podążała dalej, do kolejnego miasta.
– Dla podkreślania szerokich możliwości korytarza na całej trasie sztafety zostaną wykorzystane nietypowe środki transportu. Samolot typu Cessna, samochód wyścigowy czy wodolot to tylko trzy z wielu ciekawych maszyn, które wezmą udział w akcji promocyjnej – mówi Karolina Kuźniak, koordynatorka działań promocyjnych korytarza.
Na odcinku z Głogowa do Wrocławia deklarację przewieźli motocrossowcy. - Sport motocrossowy jest jedną z wizytówek Głogowa. Dlatego też zostaliśmy poproszeni przez prezydenta miasta o wzięcie udziału we wsparciu tej inicjatywy. Nie musieliśmy się długo zastanawiać i nie mieliśmy problemu ze skompletowaniem składu. W ekipie znajdował się więc zarówno dwudziestokrotny mistrz polski Jacek Lonka wraz z synem Łukaszem, jak i dziewięcioletni adept motocrossu – mówi Bolesław Raczkowski, prezes ds. organizacyjno - finansowych w Automobilklubie „Głogów”
Po przyjeździe na wrocławski rynek deklaracja trafi w ręce miejscowych włodarzy. Następnie przejmie ją kierowca syreny, który pojedzie z nią do Lubawki. Będzie to zmodernizowany model 105, pochodzący z końcówki serii produkcyjnej z 1980 roku. – Zbudowaliśmy ją na ramie i zawieszeniu renault w 2000 roku, od kilku miesięcy posiada też silnik z renault – opowiada Paweł Soja, właściciel pojazdu. – Dłuższy czas jeździłem syreną w wersji oryginalnej, jednak nastręczało to wiele problemów. Auta te były bardzo awaryjne, silniki słabe i paliwożerne, dlatego zdecydowałem się na modernizację – wyjaśnia powody remontu Paweł Soja.
W kabinie samochodu zamontowana jest też skręcana klatka bezpieczeństwa, aby wzmocnić konstrukcję pojazdu, szczególnie podczas wypadków. – Nasza syrenka wypadku na szczęście jeszcze nie miała, ale dodatek w postaci klatki nadaje jej groźniejszego i konkretnego wyglądu samochodu sportowego – mówi Paweł Soja. Rekordowa prędkość, jaką udało się nią, osiągnąć to 185km/h. Auto przygotowywane jest do startów w wyścigach, jego kolor to charakterystyczny niebieski metalik.
Samochód niewątpliwie przykuwa olbrzymią uwagę, jest przecież symbolem polskiej motoryzacji i transformacji. Z tego też powodu pojazd ten niedawno brał udział w kampanii promocyjnej wystawy „Europa, to nasza historia” we Wrocławiu. – Jeżdżenie Syreną sprawia wiele radości. Ludzie gdy nas widzą, zazwyczaj uśmiechają się, biją brawo. Są zdziwieni i oszołomieni, gdy na trasie wyprzedza ich zabytkowa Syrenka – opowiada z satysfakcją Paweł Soja. Podobnie przerobionych samochodów tego typu jest bowiem w Polsce wyłącznie kilka.