Andrzej po nich zbiega, pani Joanna zadziera spódnicę i bierze zamach nogą, dla 4 – letniego Kacpra są w sam raz na dwa kroki, a jego mama, Aneta, nie widzi w nich nic niezwykłego. Słynne schody w przejściu podziemnym na ul. Świdnickiej, za wąskie na dwa i za szerokie na jeden krok, najwyraźniej jeszcze długo będą wpisane w pejzaż Wrocławia. Ich remont, który ma się zakończyć 20 października, ma charakter wyłącznie odtwórczy. Nie obejmuje zmiany parametrów technicznych, a jedynie poprawę stanu płyt i podjazdów.
- Zmiana wysokości i szerokości stopni wymagałaby przebudowy sporej części przejścia, biorąc pod uwagę wymagany przepisami kąt nachylenia stopni i podjazdów dla wózków – tłumaczy Krzysztof Kubicki, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. – Wysokie koszty takiej przebudowy to nie wszystko. Wymagałaby ona także szeregu uzgodnień i zezwoleń, gdyż Rynek i okolice to strefa ścisłego nadzoru konserwatorskiego.
Rzecznik ZDiUM wskazuje, że schody może i są specyficzne, ale ich wygląd nie jest niezgodny z obowiązującą normą ani przepisami. - Nie stwarzają żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa pieszych, ale ich stan techniczny, który był głównym powodem obecnie prowadzonych prac, już tak – mówi.
Według niektórych mieszkańców, schody na Świdnickiej powinny znaleźć się na liście wrocławskich atrakcji. Notatkę o nich możemy już nawet przeczytać na oficjalnej stronie Urzędu Miejskiego. „Nie byłoby w nim (przejściu podziemnym przyp. red.) nic nadzwyczajnego, gdyby nie prowadzące do niego schody. Ich stopnie, o wymiarach odbiegających od standardów, zostały tak skonstruowane, że nie da się po nich normalnie wejść ani zejść. Aby je przemierzyć, trzeba to robić nienaturalnie długimi krokami, ale większość przechodniów i tak gubi w trakcie schodzenia rytm. Właśnie z tego powodu, nazywane są one schodami dziwnych kroków.”
Ku radości jednych i rozczarowaniu innych, Krzysztof Kubicki wskazuje na jeszcze jeden element prowadzonego remontu. - Wysokość stopni pozostała taka sama, szerokość okładzin granitowych również, ale dzięki innej technice ich montażu udało nam się, bez ingerowania w wymiary stopni, uzyskać większą płynność ruchu przy ich pokonywaniu.
Czy rzeczywiście? To już każdy musi przetestować na własnych nogach.