"Kto nie był w Piwnicy Świdnickiej, ten nie był we Wrocławiu" - głosi stare porzekadło. I nie bez racji. Przez lata Piwnica była nie tylko miejscem spotkań mieszkańców Wrocławia, ale też atrakcją turystyczną na miarę najstarszego angielskiego pubu The Old Trip to Jerusalem w Nottingham. Atmosfera, pyszne jedzenie i doskonałe piwo urzekały każdego. Gdy w 1670 roku gospodę odwiedził Lucas de Linde tak napisał o piwnicy „Wyśmienite są tutaj jadło i piwo, „baran” jest bardzo chwalony. (…) Stąd wykorzystujecie doczesny majątek i żyjecie wesoło”. Znany polski poeta Felicjan Faleński był pod takim wrażeniem Piwnicy Świdnickiej, że niemal nie zauważył Ratusza: „A czy nie widzicie tej ziejącej u stóp jego jamy, która mu się w najgłębsze wnętrzności zapuszcza. Cóż za wonie stamtąd buchają, cóż za tłumne gwary, co za ruch pod spodem i na wierzchu. Toż to największa, najsłynniejsza, najzyskowniejsza na całe miasto piwiarnia”. Nawet monarchowie nie mogli oprzeć się jej urokowi: Matias Korwin, król Czech i Węgier, był tak nią zachwycony, że kazał w stolicy Węgier także otworzyć Piwnicę Świdnicką. Ale już cesarz Zygmunt Luksemburczyk w Piwnicy podsłuchiwał swoich poddanych. Gdy usiadł tam w zwykłym stroju, nierozpoznany przez nikogo, musiał sporo się nasłuchać o tym co bywalcy piwnicy myślą o jego rządach. Lecz nie tylko monarchowie odwiedzali to miejsce – piwnica nie znała podziałów społecznych, student pił „barana” obok urzędnika, a ten obok czeladnika. Przewinął się tu cały tabun dziwnych i barwnych postaci: „Wilhelm Poczta”, „Czeska Pożyczka”, brat Aleks, „Wesoła Joaśka”, „dr Nagel" i inni. Próbowali oni albo sprzedać swoje liche towary, albo żebrali, jednak nie o pieniądze, a o resztki piwa i jedzenia, bo jedno i drugie było tu zaiste doskonałe i cieszyło się międzynarodową sławą. Jak piwo świdnickie, które sprzedawano nawet we włoskiej Pizie czy kiełbaski z Piwnicy Świdnickiej, opatentowane w Berlinie przez wrocławskiego „króla kiełbas" Rudolfa Dietricha. A gdyby biesiadującym groziło jakieś niebezpieczeństwo np. ze strony zazdrosnej żony, pomyślano także o drodze ewakuacyjnej w postaci tunelu. Służył on niegdyś do transportu piwa i prowadził do kamienic – browaru ”Pod Złotym Dzbanem”, a może nawet dalej. Nie często jednak był używany, bo trudno opuścić tak gościnne miejsce jak Piwnica Świdnicka.
Wrocław
Piwnica Świdnicka
2009-11-23, 00:00
autor: Maciej Łagiewski Dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocła
Działa od ponad 700 lat. Dawni wrocławianie opijali w niej każdy interes. Bo przecież nic tak nie podkreślało sukcesu jak zimny kufel legendarnego „czarnego barana” wypitego wśród gwaru rozmów, krzyków przekupek i dźwięku rozbrzmiewającego nader często „łobuzerskiego dzwonka”.
Maciej Łagiewski Dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocła