Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Zobacz Pobrzeża

Wydarzenie trwa od 2009-12-10 do 2010-01-14
     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wystawa nosi tytuł „Pobrzeża”. Nawiązuje on do pewnego projektu, jaki Marco Kaufmann realizował przez ostatnie tygodnie: odbył podróż artystyczną wzdłuż wschodniej granicy zjednoczonej Europy.

Ta nowo utworzona granica zastąpiła starą, zdemontowała dawną żelazną kurtynę, ale też stworzyła nowe szanse. Jest tu też poszukiwanie tożsamości, tej, która odeszła wraz z upadkiem muru berlińskiego, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kreując nową przestrzeń.

W obrazach Marco niezwykle czytelny jest syndrom granicy. Oglądający jest nieomal zmuszony, aby ten świat poza ramami jego obrazów dalej rozprzestrzeniać, kontynuować granice, które artysta tak zdecydowanie kreśli, po czym nieoczekiwanie zmusza do ich przekraczania. Tak więc jego sztuka potrafi wytrącić z równowagi. Abstrakcyjne formy nie tworzą żadnego konkretnego przesłania, one wskazują jedynie na znaki, na coś niewytłumaczalnego, co znajduje się poza obrazem. Całość przekracza granice logicznego rozumowania. Podmiot i przedmiot zostają zniesione, a nieprzyczynowość oraz przedobrazowość stają się zasadą.

Tu spotyka się sztuka Marco ze sztuką japońską. Jego fotografia inspiruje się fotografią Daido Moriyama oraz Soji Ueda. Jego malarstwo natomiast jest silnie związane z fotografią i odwrotnie. W obrazach artysta próbuje uwolnić czas, który fotografia zdaje się utrwalać, i daje mu nieokreśloną głębię trwania. Nieustannie zmieniają są formy: od rombu do sześcianu, w pogoni różnych barw, na kolejnych obrzeżach obrazu. Aż do stanu, który można przyrównać do mglistego wspomnienia zapachu bożonarodzeniowych świec. U obserwatora wywołuje to identyczne wrażenie, jakie nadaje mu artysta. Miniony czas znowu żyje, a moment staje się widocznym. Wydaje się, że te obrazy wprowadzają element performatywny i temporalny do malarstwa, choć niejako ukradkiem, poprzez formy abstrakcyjne. Tu również czytelne jest nawiązanie do japońskiego malarstwa, silnie związanego z filozofią zen.

Jeden z obrazów Marco dobitnie przypomina wielką falę Kanagawy autorstwa Katsushika Hokusai, bodaj najsłynniejszego z japońskich malarzy. W jego twórczości widoczne już były wpływy XVIII – wiecznego malarstwa holenderskiego, on sam z kolei inspirował wielu europejskich twórców np. impresjonistów. Filozofię zen w jej europejskim wydaniu można odnaleźć właśnie w obrazach Marco Kaufmanna, jeśli się tego szuka, albowiem jego obrazy niczego nie sugerują, nie zamierzają, podobnie jak ten tekst stanowią rodzaj próby, efekt działania granicznego. Zen, co jest widoczne w sztuce japońskiej, obrazuje etap przed-myślenia, który dotyczy niewyrażalnej i nieobrazowej prawdy o nicości, nadającej identyczne znaczenie pustej powierzchni i formie.

W jednym ze swoich tekstów Marco pisał, że granica to stworzenie własnego ogrodu, aby móc być gościem innych. Jego obrazy – to rodzaj ogrodu, to zaproszenie, aby poczuć się w nich swobodnie, aby napić się herbaty, ale też dostrzec pająka, pszczołę, czy pejzaż miasta. Wszędzie tam, gdzie artysta aktualnie przebywa, opowiada o swojej podróży, ale też przywołuje elementy nowego otoczenia. Jednak obrazy Marco skrywają dużo więcej pod swoją powierzchnią. Czasem połyskuje w nich złoto, w formie raczej ulotnej. Na wielu obrazach dostrzec można rodzaj ostatniej warstwy, skrywającej niczym zasłona etapy pracy minionych tygodni, znaczone niepewnością, poszukiwaniem, bólem.

Kiedy widzi się obrazy Marco, natychmiast uruchamia się fantazja. Gotowe są rozśmieszyć, zrobić kawał. Potrafią też jednak przysposobić do walki o władzę koloru nad formą, o granice, które są do zdobycia. W obronie tożsamości. Każda granica zapewnia przecież ojczyznę i tożsamość. Zbliżyć się do kogoś, postawić coś przy krawędzi, czuć różnicę, i wszystko to uczynić widzialnym. Tak więc jego obrazy zawsze mają do czynienia z tematyką ludzkich granic, z relacjami. Są próbą zbliżenia, przyjaźni, czasem wrogości. Są jak listy miłosne pisane w letni wieczór daleko stąd, podczas gdy stęskniony adresat czeka w zimnym mieszkaniu. Tam, gdzie są pisane, nie ma „Innego”, jest tęsknota za ojczyzną, za relacją z „Innym”.

Bernhard Schlink określił ojczyznę (Heimat – słowo bez dokładnego odpowiednika w języku polskim) mianem utopii, która dostępna jest tylko w doświadczeniu, choć tak naprawdę nie istnieje. Wraz z zanikaniem narodowości poszukiwanie ojczyzny będzie nabierało znaczenia. Dotyczy to także nowych granic na Wschodzie Europy. Obrazy Marco ofiarowują oglądającemu właśnie ten moment: wspomnienie, lato w ogrodzie, widok miasta. Ale fundują przy tym także pustkę i nicość. Oddają moment spotkania, są przedstawieniem, wyrażającym to, co jak zwykle zdążyło minąć. Te obrazy tworzą ostatecznie pewne „miejsca, których nie ma”, przywoływane tęsknotą za ojczyzną, tożsamościami, co bynajmniej nie ma związku z realnie istniejącymi granicami krajów, słowem – proponują ojczyznę w nicości, co może uczynić szczęśliwym, jeśli człowiek ku temu się skłoni.

(tłum. z jęz. niem. Elżbieta Chromiec, wg tekstu Haliny Joanny Rasinski)


opr. aw



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl