Jedyną pamiątką po tym miejscu są dwa duże świeczniki, które obecnie znajdują się w Muzeum Sztuki Mieszczańskiej w Starym Ratuszu. Skąd pochodzą dowiedzieliśmy się niedawno. Gdy w latach 70. XX wieku po pożarze kościoła św. Elżbiety, przekazywano do różnych instytucji przedmioty, wyniesione w ostatniej chwili z płonącego kościoła, do Muzeum Historycznego we Wrocławiu trafiły m.in. dwa identyczne kandelabry z okresu międzywojennego. Jak wcześniej znalazły się w kościele niewiadomo, ale pewne jest, że pochodzą z nieistniejącego już krematorium na Cmentarzu Grabiszyńskim. Na archiwalnych zdjęciach wnętrz tego budynku udało się rozpoznać świeczniki. Na fotografiach stoją po bokach przygotowanej do kremacji trumny, która zaraz wjedzie do 14 – metrowej „śluzy”, a następnie do komory spalania, by po 75 minutach zmienić się w popiół. Ten prosty i monumentalny gmach znamy dziś tylko z takich właśnie zdjęć, choć starsi wrocławianie pamiętają, że stał jeszcze czterdzieści lat temu i mimo zniszczeń, które pozostawiło na nim oblężenie Wrocławia, nadawał się do odbudowy. Został jednak rozebrany i tym samym przepadło na zawsze wybitne dzieło wrocławskiej architektury modernistycznej. Przepadło miejsce, o które wrocławianie tak długo zabiegali i które było rozrastającej się metropolii niezbędne. A starał się o nie, od 1911 roku, sam Max Berg, wtedy miejski radca budowlany, późniejszy twórca Hali Stulecia. Zaproponował projekt krematorium wykonany wspólnie ze słynnym wiedeńskim malarzem ekspresjonistą - Oskarem Kokoschką. Rozgorzała burzliwa dyskusja przeciwników i zwolenników budowy krematorium, potem wybuchła I Wojna Światowa, a na końcu nadszedł kryzys lat dwudziestych i projekt zarzucono. Dopiero w 1925 roku budowa ruszył na dobre i już rok późnij otwarto pierwsze we Wrocławiu, a trzecie na Dolnym Śląsku krematorium, wzniesione wg. projektu architekta polskiego pochodzenia, Ryszarda Konwiarza (autor m.in. Stadionu Olimpijskiego). Jednak nie każdy mógł być w nim skremowany. Jedynie pisemny wniosek rodziny oraz wcześniejsza zgoda zmarłego zapisana w testamencie umożliwiała spopielenie zwłok. W przypadku, gdy zmarły dał tylko dyspozycje ustne wymagana była jeszcze zgoda policji. Nie istotne było natomiast wyznanie zmarłego i jego rodziny. Mógł z niego skorzystać przedstawiciel każdej wiary, gdyż zarówno od zewnątrz jak i wewnątrz obiekt celowo został pozbawiony symboli religijnych. Krematorium działało tylko niecałe 20 lat, do Festung Breslau. Dziś w miejscu, w którym kiedyś wznosiła się jego monumentalna bryła stoi Pomnik Wspólnej Pamięci.
Wrocław
Było sobie krematorium
2009-12-07, 00:00
autor: Maciej Łagiewski Dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocła
Wrocławianie nigdy chętnie nie odwiedzali tego budynku, jednak każdy wiedział gdzie się znajduje. A wybitni architekci robili wszystko, żeby temu smutnemu miejscu nadać piękną formę.
Maciej Łagiewski Dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocła