Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Zawsze można odpłynąć

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
- Tu będzie salon, tu korytarz, tu pokój dla dzieci – opowiada Kamil Zaremba. W pierwszej chwili czuję się niezbyt pewnie - stoimy na ogromnym betonowym postumencie, który... pływa na powierzchni wody. - Nie zatonie? - pytam. -Absolutnie! To będzie dom mojej rodziny... dom na wodzie.




Pan Kamil ma zamiar wskrzesić starą wrocławską tradycję. Przed wojną we Wrocławiu w domach na wodzie mieszkało 11 rodzin. W czasach PRLu władze wolały budować betonowe klatki i upychać w nich mieszkańców. Wodne domy nie pasowały do wizji Ziem Odzyskanych. Czasy się zmieniły, stare wizje zastąpiły nowe potrzeby.

- Ten dom to potrzeba życiowa – kiwa głową Kamil Zaremba. - Rodzina mi się powiększyła, mieszkanie w bloku jest za ciasne, więc zadałem sobie pytanie – jak wybudować duży dom, jak najtańszym kosztem?

Ponad 200-metrowy dom kosztowałby we Wrocławiu, lekko licząc, półtora miliona złotych. Prawie połowa kosztów to zakup działki budowlanej. Co zrobić, żeby było taniej? Na świecie nie płaci się za grunt w dwóch przypadkach – w powietrzu i na wodzie. W samolocie raczej ciężko mieszkać, więc Kamil Zaremba zaczął przyglądać się Odrze.

- Pomyślałem, policzyłem i wyszło mi, że jest to możliwe – opowiada. - Można mieszkać na wodzie, za połowę ceny domu na ziemi, w naprawdę komfortowych warunkach.

Podstawa to wynalazek

Każdy dom musi mieć fundament – nawet ten, który nie dotyka ziemi. Pierwszy problem, z którym pan Kamil musiał sobie poradzić – to betonowa podstawa. Nie można jej było zbudować na ziemi, bo... nie ma takiego dźwigu, który ją przeniesie na rzekę. Fundament waży, bagatela 130 ton i trzeba było go wylać na wodzie. Jak? Budowniczy musiał stać się wynalazcą.

- Beton, po którym chodzimy, to w zasadzie tylko pudełko, w środku wypełniony jest styropianowymi klockami – tłumaczy Kamil Zaremba. - Najpierw trzeba było te klocki wypoziomować, żeby je później skleić. Znów przyszła z pomocą woda – nic tak nie trzyma poziomu jak jej powierzchnia. Wrzuciłem styropian do rzeki i skleiłem. Potem musiałem otoczyć go betonem. Wynalazłem więc specjalny rodzaj szalunku, który nawet zgłosiłem do opatentowania, żeby móc wylewać beton pod wodą. Potrzeba matką wynalazków...

Fundament pływa na wodzie jak materac i na dodatek można na nim postawić ważący 38 ton dom. Wszystko w nim będzie nowatorskie i ekologiczne. Ściany powstaną ze zbrojonego styropianu i zostaną obite drewnianą elewacją – wbrew pozorom będą mocniejsze od ścian murowanych. Ale co z mediami?

- To w 95 procentach dom, a w 5 procentach statek – nie mam zamiaru pływać nim tam i z powrotem, choć istnieje możliwość, żeby przemieszczać go jak barkę z prędkością nie większą od 3 węzłów– tłumaczy pan Kamil. - Ale i tak planuję, że przez wiele lat będzie stał w jednym miejscu, przy Ostrowie Tumskim. Prąd będę brał ze skrzynki na brzegu, tak samo wodę. Ogrzeje go natomiast... termodynamika – dodaje z uśmiechem.

Ciepło będzie dostarczane dzięki specjalnej pompie ciepła. Ogólnie rzecz ujmując – pompa wytwarza ciepło w zimie, bądź chłód w lecie dzięki wykorzystywaniu różnicy temperatur jaka występuje między dnem rzeki a powietrzem. Czysta ekologia.

Problemy z urzędnikami

Z problemami technicznymi pan Kamil poradził sobie bez większych przeszkód. Gorzej było z urzędnikami.

- "Zainwestowałem" dwa lata na korespondencję, głównie z pracownikami Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej – wspomina Kamil Zaremba. - Teraz wiem, że lepiej najpierw budować, potem załatwiać pozwolenia. Ten projekt przekroczył niestety zdolność percepcji niektórych ludzi, ale w końcu pomógł mi... prezydent Wrocławia i jego Biuro Promocji Miasta oraz Urząd Żeglugi Śródlądowej. Stwierdzili, że mój projekt doskonale wpasowuje się w wizję jaką ma magistrat. Dzięki ich wstawiennictwu udało się załatwić wiele dokumentów i pozwoleń.

Niektórych przepisów jednak nie dało się obejść. Rodzina pana Kamila nie może się zameldować w domu na wodzie, bo nie przewidują takiej sytuacji polskie przepisy. Dla urzędy skarbowego i innych instytucji człowiek musi mieszkać na stałym gruncie.

- Będziemy musieli zameldować się gdzieś na ziemi i tam odbierać pity i inne ważne dokumenty – mówi budowniczy. - Dom na wodzie nie będzie miał też żadnego adresu, więc mogą być kłopoty z pocztą.

Urzędnicy pocztowi poszli jednak na rękę. Żeby móc otrzymywać zwykłe listy czy widokówki wystarczy podać najbliższy adres. Listonosz będzie wiedział, żeby części korespondencji nie wrzucać do skrzynek, tylko podać przez trap wodnego domu.

- Może jest trochę problemów, innych niż przy budowie zwykłego domu, ale ja tam się i tak cieszę – mówi Kamil Zaremba. - Wie pan co jest najlepsze?... Mój kolega mieszka na Klecinie i jest załamany. Ma jakiś strasznych sąsiadów, którzy zatruwają mu życie. Niedługo obok jego domu wybudują drogę szybkiego ruchu. A ja, po prostu, może z niewielką prędkością, zawsze mogę odpłynąć w inne miejsce...

Stoimy na betonowym postumencie, który nie wydaje mi się już taki niepewny. Wokół spokój i szum rzeki. Powtarzam sobie bezwiednie w myślach - „zawsze można odpłynąć...”

Robert Włodarek

Jeżeli chcesz dowiedzieć się co zrobić, żeby wybudować dom na wodzie odwiedź stronę Kamila Zaremby - www.domynawodzie.pl




Dom jak każdy inny

Ed Ditzel, holenderski przedsiębiorca, zbudował swój dom na wodzie przy kanale Ijsselburg na południu Amsterdamu. Dom ma powierzchnię 150 mkw. - Marzyłem o tym od dawna. Dom na wodzie daje mi poczucie bezgranicznej wolności - mówi. W Urk, bezpośrednio przy ujściu do Ijsselmeer można oglądać zacumowany w porcie czerwony dwupiętrowy dom. Kto ma ochotę, może przenocować tu na próbę. Dom Eda Ditzela zbudowała firma "ABC Arkenbouw", która produkuje ich ok. 60 rocznie. Interes bardzo dobrze się rozwija. W ciągu ostatnich 15 lat liczba pracowników wzrosła z czterech do czterdziestu pięciu. W 2008 r. firma liczy na co najmniej 100 zleceń. W całej Holandii domy na wodzie oferowane są przez kilkanaście firm. Można je kupić już od 150 tys. euro. Branża budowlana przeżywa prawdziwy boom. Dom taki wygląda w środku jak każdy inny. Ed Ditzel ma do dyspozycji dużą, otwartą kuchnię, która mieści się za przesuwanymi drzwiami. Za nią znajdują się prowadzące na piętro schody. Pokój mieszkalny znajduje się na półpiętrze. Dom na wodzie pływa po niej także podczas największych powodzi. Mocowany jest do pali za pomocą grubych stalowych lin. Kiedy podnosi się stan wody, dom podnosi się razem z nią - nawet do pięciu metrów w górę lub w dół. Zaprojektował go Mark van Ommen z ABC Arkenbouw. Jego zdaniem, domy na wodzie, dające wspaniałe poczucie pełni życia, stają się modne i będzie ich coraz więcej. Jeszcze kilka lat temu ludzie uciekali daleko od wody bo była symbolem zagrożenia. Teraz szukają możliwości życia z nią w swoistej symbiozie. Materiały stosowane przy budowie domu na wodzie są dokładnie takie same, jak materiały stosowane przy budowie domu tradycyjnego. Tajemnica tkwi jednak w betonowych kadłubach arek, których konstrukcja sprawia, że domy pływają jak statek. Mieszkanie na wodzie ma jednak swój minus: ceny za "parcele" na kanałach w holenderskich miastach są bardzo wysokie. Firma ABC Arkenbouw planuje właśnie w Amsterdamie całkiem nową dzielnicę miasta - dla około 40 "arek". Na zlecenie miasta buduje również w centrum Utrecht wzdłuż kanału 20 domów na wodzie. Przedsiębiorstwo chce je sprzedawać również w innych krajach. W tym roku planuje ustawienie domu wzorcowego w Dusseldorfie, na Renie. Jednak w Niemczech bardzo trudno jest otrzymać pozwolenie na budowę. Podobnie jak w Polsce, nie ma takiej tradycji jak w Holandii. Ponieważ w Holandii powstaje coraz więcej osiedli na wodzie, takie mariny często mają doprowadzone własne przyłącza energetyczne, instalacje wod-kan, a nawet ochroniarzy.

Londyn też ma dom na wodzie

Dwa lata temu pochodzący z Polski architekt, Marcin Panpuch, zaprojektował w Londynie przezroczyste łodzie mieszkalne, wyglądające jak szklane kapsuły. Domki mają rozwiązać problem niedoboru mieszkań, z jakim boryka się stolica Wielkiej Brytanii. Zdaniem architekta, rzeka płynąca przez Londyn jest pusta, a miasto ma ogromny problem z brakiem suchych terenów. Dzięki moim domom można żyć na rzece lub w opuszczonych dokach Londynu - mówi. Oryginalne domy zostały zaprezentowane na organizowanej przez Royal Institute of British Architects wystawie nowoczesnych domów "Future House" w Londynie. Domy mogą być podzielone na trzy kondygnacje, każda wokół centralnego rdzenia w którym znajdują się schody, kuchnia i łazienka. Piętro pod wodą może być wykorzystywane jako pomieszczenie gospodarcze z magazynem wody, ogrzewaniem, czy sprzętem komputerowym. Na środkowej kondygnacji znalazła się sypialnia, zaś na piętrze pokój dzienny. Prywatność mieszkańca tego oryginalnego domu mają zapewniać zaciągane rolety. Dom został wyposażony w baterie słoneczne. Ciepło zgromadzone w ciągu dnia na najwyższym piętrze służy następnie ogrzewaniu pozostałych pomieszczeń.
EZ, Gazeta Dom (2008-03-17)


Domy Na Wodzie budowane współcześnie

Konstrukcje, bo tak należy nazywać współczesne domy na wodzie powstają praktycznie bez ograniczeń w kształcie i formie. Ponieważ w większości krajów na wodzie nie obowiązują tak rygorystyczne przepisy jak na ziemi, a do tego pływający obiekt nie musi stale oddziaływać na otoczenie architekci i projektanci tworzą często prawdziwe dzieła sztuki. Wszystkie te konstrukcje powstają w fabrykach lub stoczniach, a jakość wykończenia wnętrza często jest lepsza niż zwykłego domu. Na świecie większość domów na wodzie powstaje niekoniecznie z potrzeby posiadania dachu nad głową. To brutalne, ale większość właścicieli to ludzie zamożni, którzy posiadając taką konstrukcję traktują ją jak gadżet w rodzaju jachtu.

Mariny i miasta na wodzie

W Europie i USA zjawisko domów na wodzie nabrało przyspieszenia gdzieś na początku lat 80. Była to odpowiedź na wzrost zamożności społeczeństw przy jednoczesnym wzroście cen gruntów. Wyjątkiem jest Holandia w której takie domy rozwijały się w sposób wymuszony przez naturę. Około 60% powierzchni Holandii znajduje się poniżej poziomu morza. Przez setki lat próbowano walczyć tam z morzem. Po wielu latach okazało się, że z naturą nie można wygrać, a efekt cieplarniany stale podnosi poziom wody w morzach. Właśnie dlatego postanowiono tam nie walczyć z morzem, ale wykorzystywać jego siłę i dostosować się do niego. Sam rząd Holandii wspiera tego typu budownictwo. Ponieważ takich domów przez ostatnie lata powstało coraz więcej pojawiła się potrzeba dostosowania urbanistycznego pod takie "osiedla". Imponujące jest to, że takie mariny posiadają własne przyłącze energetyczne, instalacje wod-kan, a nawet ochroniarzy.

Praktycznie i tanio

Ponieważ rzeki istnieją od zawsze, a przez efekt cieplarniany prawdopodobnie nie znikną, stały się elementem naszego krajobrazu. Do połowy XIX wieku rzeki używane były raczej jako źródło wody. Właśnie dlatego praktycznie wszystkie miasta powstawały przy rzekach. Woda jako taka jest po prostu niezbędna do życia. W drugiej połowie XIX wieku razem z rozwojem techniki i tzw. rewolucją przemysłową pojawiła się potrzeba przemieszczania. Większość doświadczeń w tym temacie dotyczyła praktycznie mórz i oceanów. Ponieważ rozwój przemysłowej produkcji towarów, a co za tym idzie popyt pojawiła się konieczność transportu towarów. Wtedy właśnie rozwinął się transport rzeczny. Ponieważ w tamtych latach pływało się wykorzystując siły natury ( wiatr, nurt rzeki ) podróż rzeką mogła trwać tygodniami. I właśnie dlatego pojawiała się potrzeba w miarę komfortowego mieszkania na wodzie. Drugi powód rozwoju DNW na początku XX w jest o dziwo ten sam co w XXI w. Chodzi o ceny gruntów i ziemi. W większości miast Europy i nie tylko rzeki przepływają przez centrum miasta. W większości miast kupienie w dobrej cenie działki pod dom w centrum miasta graniczy z cudem. Terenów pozostało praktycznie niewiele, a to co można kupić to diabelnie drogie działki, które kupują firmy np pod hotele. Tak więc jeśli ktoś chciałby móc mieszkać w centrum to mając DNW może nie mieć z tym problemów. Krajem europejskim, w którym DNW rozwijały się najszybciej była Holandia. Głównym powodem jest położenie tego kraju. Wg różnych źródeł od 60-75 powierzchni kraju leży pod poziomem morza.

Robert Włodarek



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 16 kwietnia 2024
Imieniny
Bernarda, Biruty, Erwina

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl