Bezmyślność kierowców nie zmienia się od lat. Co gorsza w ostatnich miesiącach jeszcze się nasiliła. Zmarznięci ludzie wyczekiwali wiele minut na przystankach na autobusy i tramwaje, które w ogóle nie przyjeżdżały. Torowiska regularnie blokowane są w centrum, m.in. na Podwalu oraz na pętlach autobusowych. Zdarzało się nawet, że na lawetę trzeba było czekać po kilka godzin, a komunikacja miejska zmuszona była jeździć w tym czasie uciążliwymi objazdami.
Działo się tak, gdyż do odholowania auta potrzebna była decyzja aż trzech służb. Zgodę musiał wydawać nadzór ruchu MPK, ale w obecności strażników miejskich. Następnie wszystko zatwierdzało jeszcze centrum zarządzania kryzysowego. Straż miejska powiedziała wreszcie dość.
Od dzisiaj chce kierować do zablokowanych torowisk nawet te patrole, które są akurat na innej interwencji. Wyjątkiem będą akcje zagrażające życie, mające pierwszeństwo. Częstsze mają być także patrole ulic wyjątkowo narażonych na zablokowanie, jak przykładowe Podwale. Przypomnijmy, że wcześniej strażnicy przyjeżdżali na miejsce unieruchomionego tramwaju dopiero po zakończeniu innych, rozpoczętych uprzednio interwencji.