Płomienie pojawiły się przed północną w jednym z mieszkań na dziewiątym piętrze. Gęsty dym na klatce schodowej odciął lokatorom drogę ucieczki. Ludzie z mieszkań w panice wołali pomocy.
- Ratunku! Mamy małe dziecko – krzyczała jedna z kobiet z piętra, gdzie się paliło.
Ogień buchał na kilka metrów w górę. Po chwili zapaliły się okiennice mieszkania na 10 piętrze, gdzie byli ludzie.
Straż pożarna przyjechała na miejsce po kilku minutach i pożar udało się szybko opanować.
- Mieszkam obok ze swoją dziewczyną i cudem udało nam się zejść na dół. Na klatce jest mnóstwo dymu. Sąsiedzi obok mają małe dziecko. Nie mam pojęcia, co z nimi. W mieszkaniu, które się paliło od pięciu lat nikt nie mieszka. Być może nastąpiło zwarcie instalacji elektrycznej – relacjonował jeden z lokatorów.
Pożar gasiło 7 jednostek straży pożarnej. Na miejsce podstawiono autobus awaryjny dla ewakuowanych mieszkańców. Przyczynę pożaru bada policja.