Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Alternatywny Manhattan

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Każdy, kto oglądał „Alternatywy 4”, z pewnością pamięta, z jaką determinacją bohaterowie serialu bez względu na wiek, płeć, pochodzenie i wykształcenie zabiegali o przydział mieszkania w nieciekawym bloku z wielkiej betonowej płyty. W dzisiejszych czasach, kiedy to developerzy zabiegają o klientów, serial tym bardziej bawi – niestety bloki z wielkiej płyty bawią nieco mniej.

Niegasnąca sympatia do PRLu i tęsknota za jego absurdami mają (jak to sentymenty) charakter wybiórczy, czasem jednak na to, co zostało nam z tego okresu, trzeba spojrzeć obiektywnie. Jest to jednak zadanie bardzo trudne i jak okazało się w przypadku budynków przy placu Grunwaldzkim ironicznie nazywanych wrocławskim „Manhattanem”, bardzo kontrowersyjne.

W 2008 roku zespół historyków sztuki pod przewodnictwem prof. dr hab. Agnieszki Zabłockiej-Kos dokonał wyboru obiektów powstałych między 1945 a 1989 rokiem, które przez wzgląd na swój unikatowy charakter powinny zostać objęte ochroną prawną. Część z nich należałoby chronić jak zabytki, a cześć jako dobra kultury współczesnej. W praktyce oznaczałoby to objęcie szczególnie wartościowych budynków ochroną konserwatorską i wpisanie ich w miejscowe plany zagospodarowania dla miasta Wrocławia, a pozostałe nie mogłyby zostać zmodernizowane ani przekształcone bez konsultacji architektoniczno-urbanistycznych. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych obiektów, które znalazły się na owej liście, jest zespół mieszkaniowo usługowy przy placu Grunwaldzkim potocznie nazywany „sedesowcami”.

Wiszące ogrody?

Jadwiga Grabowska-Hawrylak, projektantka osławionych budynków, to postać wyjątkowa zarówno jako kobieta jak i architekt. Nie tylko jako pierwsza kobieta po wojnie uzyskała dyplom architekta na Politechnice Wrocławskiej, ale jest także pierwszą laureatką nagrody SARP, którą została uhonorowana w 1974 roku, właśnie za projekt „sedesowców”. Jest także autorką wielu rozpoznawalnych wrocławskich budynków, a jej działalność w „Miastoprojekcie” miała bardzo duży wpływ na odbudowę powojennego Wrocławia i dzisiejszy kształt miasta.

Kompleks sześciu szesnastopiętrowych budynków na pl. Grunwaldzkim powstał w latach 1967-1973, a w skład zespołu wchodzą również podziemne parkingi, garaże oraz taras, na którym do dziś działa przestrzeń handlowo usługowa. Projekt pomyślany został z myślą o pracownikach naukowych otaczających pl. Grunwaldzki uczelni, a galeriowce miałby im służyć jako miejskie sypialnie, jednak w praktyce okazało się być inaczej. Podobny los spotkał zamysł Pani architekt, aby w przestrzeni pomiędzy prefabrykatami otaczającymi okna zajmowały donice z pnącymi roślinami, w ten sposób niczym u Corbusiera budynki miały stać się wiszącymi ogrodami.

Pękająca ikona

Niestety galeriowce nie tylko nie są do końca wierne oryginalnemu projektowi, ale zostały wykonane z niezbyt solidnych materiałów – stąd dziś można na nich zauważyć czarne pajęczyny uszczelnień. Ponadto trudno bronić funkcjonalności tych niewielkich, ciasnych mieszkań z ukośnymi ścianami, podłużnymi pomieszczeniami i mało praktycznymi balkonikami.

A jednak ich opływowe kształty i struktura przypominająca plaster miodu są ewenementem w polskiej architekturze. Bryły z całą pewnością są unikatowe i stanowią świetny przykład tego, że blok mieszkalny nie musi oznaczać po prostu prostopadłościanu, a modernizm może być fantazyjny i artystyczny.

Nie jest winą Pani Hawrylak to, że historyczne złożyło się tak iż modernizm w polskiej architekturze zaowocował przede wszystkim blokowiskami, które do dziś straszą siermiężnym komunizmem, natomiast jest jej wielką zasługą to, że stworzyła ikoniczny i rozpoznawalny obiekt na mapie Wrocławia.

Zburzyć czy ochraniać?

- Warto podkreślić, że projekt Grabowskiej-Hawrylak był bardzo nowatorski a kłopot z wieżowcami przy pl. Grunwaldzkim nie leży w ich genezie - zauważa Marcin Drabek – kulturoznawca, koordynator wrocławskiej edycji projektu Niewidzialne Miasto. - Mówiąc metaforycznie, "sedesowce" można potraktować jako czterdziestolatków, którzy w PRLu przeżyli zaledwie pierwszych (i to bardzo udanych) kilkanaście lat. Jako budynki nie należą wyłącznie do tamtych czasów, ale wpisują się trwale w krajobraz współczesnego Wrocławia. Zostały zaprojektowane jednocześnie jako obiekty mieszkalne, a przy tym śmiałe i nowoczesne centrum usługowe, którego funkcje uległy jednak po drodze znacznym zmianom i osłabieniu – ostatnio choćby na rzecz Pasażu Grunwaldzkiego. Formułując problem w ten sposób – zburzyć, czy ochraniać – trzeba też wziąć pod uwagę pozostałe osiedla z wielkiej płyty, ale wtedy okaże się, że zastanawialibyśmy się nad zrównaniem z ziemią prawie połowy miasta! W tym kontekście "wrocławski Manhattan" jest nadal perełką architektury, godną opieki i dalszego namysłu urbanistów. A z pewnością gruntownego remontu”.

Od Pani Katarzyny Hawrylak-Brzezowskiej – miejskiego konserwatora zabytków (tak się składa, że córki projektantki „sedesowców”) – dowiedziałam się, że wniosek w sprawie wpisania galeriowców do rejestru zabytków został przedstawiony Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków, ale decyzja jeszcze nie zapadła., a ponadto właściciel budynków, Spółdzielnia Mieszkaniowa Piast, jeszcze nie przedstawiła miastu żadnych konkretnych planów renowacji. Tymczasem od Pani Ewy Kicy Zastępczyni Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków uzyskałam informację, że wniosek przedstawiony przez SM Piast w maju 2007 roku nie spełniał wymogów formalnych, a bez tego SM Piast nie może ubiegać o dofinansowanie renowacji budynków ze strony miasta. W międzyczasie galeriowce niszczeją i ulegają stopniowemu rozszczelnieniu, a jedną z pilniejszych potrzeb jest ich ocieplenie. Spółdzielni zależy na remoncie budynków jednak wpis do rejestru obiektów zabytkowych znacznie ogranicza możliwości budowlano remontowe min. te związane z ich ociepleniem. Jednak do końca nie wiadomo czy intencje SM Piast są rzeczywiście takie aby chronić wyjątkowy obiekt, czy po prostu w jej interesie leży remont budynków na koszt miasta.

Olbrzymi koszt

Przeciw renowacji „sedesowców” przemawia przede wszystkim olbrzymi koszt inwestycji, pojawia się też wiele głosów argumentujących, że lepiej jest inwestować w przedwojenne kamienice, a dodatkowo na niekorzyść budynków przemawia ich niefunkcjonalność. Z kolei działka, którą zajmują, ma olbrzymią wartość, więc pokusa, aby pozbyć się „Manhattanu” jest spora. Być może stanie się tak, że podzieli on los Poltegoru, który również dla wielu mieszkańców stanowił symbol Wrocławia, ale został rozebrany a na jego miejscu dzisiaj powstaje Sky Tower. Jednak czy nowe inwestycje na pl. Grunwaldzkim pod względami architektonicznymi i estetycznymi przewyższają galeriowce? Poczekajmy 40 lat, być może wtedy Grunwaldzki Center, które już dziś nie zachwyca, zacznie straszyć.

Na dowód tego, że przygody z architekturą bywają różne, mały cytat: w „Alternatywach 4” dwóch fachowców przychodzi do Furmana, żeby przesunąć rurę w kuchni, która idzie przez środek pomieszczenia, na co ten rezolutnie pyta:

- No dobrze, a powiedzcie mi panowie, skąd wyście wiedzieli o tej rurze w moim mieszkaniu?

- Ha, bo myśmy ten dom budowali.

- No to nie mogliście od razu tej rurki dać tam przy ścianie?

- A nie, nie, nie. Myśmy go budowali według planu. A na planie te rurki to szły właśnie o tak... tak... i tak.

A jako ciekawostkę warto przytoczyć fakt, że choć słynne „sedesowce” nie były głównym bohaterem Alternatyw, wystąpiły w filmie Andrzeja Kondratiuka „Pies” z 1973 roku.


Aleksandra Buba



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 23 kwietnia 2024
Imieniny
Ilony, Jerzego, Wojciecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl