Aleksander Fredro nie napisałby trenów, gdyby gubił pióro z częstotliwością, z jaką kradną je we Wrocławiu. Znów jest niepiśmienny.
Z wtorku na środę policjanci i strażnicy miejscy zauważyli młodzieńca, który wdrapywał się na pomnik. Pióro okazało się być łupem pijackiego wyczynu.
Bezpośrednio z piedestału piewca wandalizmu trafił do izby wytrzeźwień. Obecnie trwa szacowanie szkód, które wyrządził.