Do tragedii doszło przed godz. 7 w domku jednorodzinnym w Żórawinie. W jednym pomieszczeniu spały trzy osoby: 10-letni chłopiec, jego 55-letnia babcia i jej 43-letni konkubent. Pokój ogrzewał piecyk gazowy, okna i drzwi były zamknięte.
- Rano do pokoju wszedł inny z członków rodziny, który spał na piętrze. Gdy zobaczył, co się stało, powiadomił policję, a policjanci wezwali pogotowie – mówi Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej komendy. – Wszystkie trzy osoby były nieprzytomne. Mimo godzinnej reanimacji, chłopca nie udało się uratować.
Babcia 10-latka i jej partner trafili do szpitala im. Marciniaka we Wrocławiu. Kobieta jest w ciężkim stanie, mężczyzna odzyskał przytomność. – Pomocy wymagała też 33-letnie matka chłopca, która była w tym czasie w domu – mówi Paweł Petrykowski. – Zajął się nią psycholog.
Policja i prokuratura na miejscu ustalają przyczyny wypadku.