Za czasów napoleońskich zburzony, nigdy już nie odzyskał dawnej świetności. Przynajmniej na zewnątrz. Nadal jest bowiem bardzo zagadkową budowlą. Kilka tajemnic postaramy się Państwu przybliżyć. Od czasów II Wojny Światowej po Wrocławiu krąży plotka, jakoby pod obecnym placem Grunwaldzkim miał się znajdować tajny szpital dla rannych żołnierzy niemieckich. Plotka żyła, do czasu, kiedy obaliła ją budowa Pasażu Grunwaldzkiego.
Podczas budowy nie znaleziono żadnych śladów, mogących wskazywać na obecność podziemnego szpitala w tym miejscu. Jednak niektórzy badacze wrocławskich tajemnic nie dają za wygrana i... lokalizują szpital właśnie w podziemiach bastionu. Nie jest to wykluczone. W końcu wzgórze Polskie jest dość blisko pl. Grunwaldzkiego.
Na drugim brzegu Odry, na Ostrowie Tumskim również był bastion obronny. Czy były połączone tunelem, którzy przebiegał pod rzeką? Niewykluczone. Niemcy lubowali się w śmiałych rozwiązaniach technicznych, zwłaszcza jeśli dotyczyły budowli wojskowych.
Fot. Marcin Torz
Tymczasem Karol Kolouszek, wrocławski poszukiwacz tajemnic odkrył zamurowane wejścia do innych niż (te znane) sal w bastionie Ceglanym. Sugeruje, że podczas II Wojny Światowej w bastionie działy się ciekawe rzeczy... Jakie? To teraz trudno ustalić. Być może urząd miejski powinien wysłać tam specjalną ekipę, która przebiłaby się przez zamurowane wejścia i odkryła prawdę.
Ta jednak może być przerażająca. W Internecie można znaleźć hipotezę, która wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Jednak nie można jej wykluczyć. W latach 60 we Wrocławiu wybuchła epidemia dżumy. Miasto było zamknięte na świat, kilka osób umarło, mnóstwo było zarażonych. Skąd się wzięła dżuma w XX wieku w Europie? Ówczesna władza oficjalnie tłumaczyła, że chorobę przywiózł polski dyplomata, kiedy wrócił z placówki w Indiach. Jednak jest jeszcze nieoficjalna wersja... Plotkuje się, że jeden z wrocławian postanowił zbadać podziemia bastionu Ceglanego. Przebił się przez jedną ze ścian i jego oczom ukazało się... tajne laboratorium III Rzeszy! Wypełnione przeróżnymi ampułkami pomieszczenie musiało działać na wyobraźnię. Zwłaszcza, że powszechnie wiadomo, ze Niemcy zawzięcie pracowali nad różnymi rodzajami broni, także chemicznej. Być może jedna z tych ampułek zawierała właśnie bakterie dżumy. I w momencie, kiedy została otworzona zarazki zaatakowały miasto. To oczywiście wszystko hipotezy, ale trzeba się zastanowić, czy nie powinno się wysłać specjalnej ekipy do zbadania tajemniczych komnat bastionu...
Fot. Marcin Torz