Między nasypem kolejowym a ul. Długosza ciągną się budynki, z których część została wybudowana przed II wojną światową. Mieściła się tu Fabryka Wodomierzy Meinecke AG, by po wojnie zostać zastąpiona przez Zakłady Aparatury Spawalniczej ASPA. Cześć z obiektów została wpisana do rejestru zabytków. Obecnie budynki należące do Hot Compant Sp z o.o., która wynajmuje pomieszczenia takim firmom jak ComArch, Keller, Alios Dallmayr Automaten Service Sp. z o.o. Lecz nie tylko ich historyczny charakter przyciąga ludzi. Na murze zewnętrznym od strony Odry widać swoistą galerię sztuki najnowszej – graffiti.
- Nam to pasuje – mówi jedna z pracownic firmy. - Raz przyszli do nas chłopcy z prośbą, czy mogą pomalować obdrapany mur. Wyraziliśmy zgodę. Naszej firmie to nie przeszkadza.
Co na to przechodnie i mieszkańcy okolicy? - Mi się te rysunki bardziej podobają niż jakieś napisy o ZMECHu, które pojawiają się kamiennym nabrzeżu, choć rok temu było czyszczone. Dla mnie napisy wysmarowane białą farbą o numerach korpusów są prawdziwym wandalizmem. A graffiti na murze jest według mnie formą upiększania miasta. Coś jak muralia tylko na mniejszą skalę – powiedziała pani Anna, mieszkanka ul. Długosza.
- Mi tylko przeszkadzają pozostawione przez grafficiarzy śmieci – dodaje jej towarzysz, pan Tomasz. - Jeszcze pal sześć puszki po farbie, ale pobite butelki po piwie to już dla mnie przesada.