Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Miasto staje się galerią

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Przez długi czas ich działalność była stawiana na równi z wandalskim pseudo – graffti, bo przecież kiedy używamy słowa sztuka, od razu staje nam przed oczami atmosfera pełnej powagi kontemplacji w galerii. Tymczasem we Wrocławiu jeden z najbardziej aktualnych nurtów sztuki współczesnej możemy podziwiać nie wchodząc w żadne mury, a przechodząc obok nich, bowiem - Prac ulicznych nie przenosi się do galerii, to miasto staje się galerią – o muralach, urban arcie i przełamywaniu murów rozmawia z nami Joanna Stembalska kuratorka i pomysłodawczyni wystawy Out of Sth, w ramach której w kwietniu tego roku, na wrocławskich ścianach zagościły kolejne wielkoformatowe obrazy.

- Jak zrodził się pomysł na zorganizowanie we Wrocławiu wystawy Out of Sth, a w szczególności projektu Breakin’ the Wall?

- Podczas moich podróży do różnych europejskich miast, zwłaszcza Berlina, Londynu i Barcelony szczególnie intensywnie chłonęłam bogate stylistycznie i kolorystycznie, swobodne i autentyczne realizacje street artowe, które powstały w tych miastach. Zapragnęłam uczestniczyć w tym jakże żywym zjawisku sztuki ulicy, zjawisku do niedawna usytuowanym na pograniczu sztuki a rozgrywającym się w tkance miejskiej, zmieniając ją na naszych oczach. Choć możemy nie zdawać sobie z tego sprawy, że w każdym mieście, również naszym o miejskie mury walczą różne środowiska – korporacje, prywatni przedsiębiorcy, urzędnicy, kibice, quazi graficiarze - każdy chce zaznaczyć swój teren, zamanifestować obecność, uczynić widocznym swój przekaz. Pośród tych grup swojego miejsca w przestrzeni miejskiej od lat poszukują także artyści, którzy wpasowują w nią swoje prace. Po powrocie z kolejnej podróży postanowiłam, że warto byłoby pokazać to zjawisko również w Polsce - sprawić, aby urban art wyszedł z podziemia i stał się tematem publicznej dyskusji, a także abyśmy wreszcie dostrzegli, że nie są to próby tworzenia sztuki, a jej nowy świeży prąd. W 2008 roku pracowałam nad wystawą Odczarowywanie w Zielonej Górze, w ramach której artyści wykonywali swoje prace w mieście. Kiedy pojechałam tam na wizję lokalną właśnie trwała wystawa podyplomowa Sławka Czajkowskiego. Zaprosiłam go do projektu Odczarowywanie w ramach którego wykonał mural na ścianie kina. Podzieliłam się z nim swoją potrzebą zorganizowania w Polsce wystawy o tematyce street artowej i okazało się, że nasze zainteresowania są zbieżne, stworzyliśmy więc pierwszą w Polsce prezentację twórczości dwudziestu czołowych europejskich oraz polskich artystów, których twórczość wywodzi się z obszaru szeroko pojętej sztuki miejskiej, którzy reprezentowali różne postawy, różne drogi, ale podobne korzenie. Uprawianie klasycznego lub politycznego graffiti było istotnym punktem w rozwoju twórczości każdego z zaproszonych artystów.

Udało nam się zaprosić min. takich artystów jak Blu, Remed, M-City, 108, Flying Fortess a atmosfera panująca podczas pierwszej edycji była wyjątkowa i już wtedy wiedziałam, że nie będzie to wydarzenie jednorazowe.

- Nazwa wystaw Breakin’ the Wall oznacza przełamywanie murów, o jakie mury chodzi?

- Tytuł wystawy odnosi się do głośno celebrowanej rocznicy obalenia Muru Berlińskiego, chcieliśmy więc by zaproszeni artyści poprzez swoje murale zmierzyli się z refleksją nad tożsamością i egzystencją pokolenia po 1989. Mimo, że we Wrocławiu nie trzeba było obalać podobnej betonowej konstrukcji, pewne jest, że niejeden mur był czy jest przed nami do zburzenia. Podobnie jak berlińczycy walczą ze swoimi demonami z przeszłości, tak samo my mieszkańcy Wrocławia, napiętnowani burzliwą historią miasta, mamy niejeden problem do zrewidowania i skonfrontowania. Druga wojna światowa oraz powojenne losy miasta odcisnęły piętno na świadomości mieszkańców byłego Breslau. Czy był i nadal jest ośrodek miejski w którym żyjemy?

Wrocław dla młodych ludzi jest miastem z czystą kartą, Jeżeli nasze życie uwarunkowane jest historią miejsca, w którym żyjemy, to właśnie stolica Dolnego Śląska jest idealnym miejscem do tej konfrontacji. „Breakin the Wall” jest zatem głosem pokolenia, ludzi wrażliwych, tolerancyjnych, głosem artystów, którzy w zdecydowanej większości (oprócz Vovy Vorotniova z Ukrainy) gościli w Polsce po raz pierwszy, dlatego, zanim powstały murale wszyscy twórcy zapoznali się z miejscem i kontekstem, obciążenia historyczne traktowali jako wyzwanie, nie wadę.

- W tegorocznej edycji wystawy większość murali pojawiła się na Nadodrzu, dlaczego wybór padł waśnie na to miejsce?

- W poprzedniej edycji, prace znalazły się bliżej centrum, natomiast tegoroczna edycja poszła odważniej w głąb miasta. O wyborze właśnie tej dzielnicy zdecydował przede wszystkim jej historyczny kontekst, ale także chęć przełamania murów w głowach mieszkańców Wrocławia którymi otaczają to miejsce poprzez utrzymywanie jego czarnej legendy. Niektóre prace są ukryte w podwórkach, a żeby je znaleźć trzeba przekroczyć także granice miejsc, które uważamy za niebezpieczne – jak ciemne i obskurne bramy.

- Czy spotkaliście się z jakimś odzewem lokalnych mieszkańców, jaki był jego charakter?

- Większość ludzi, którzy spotykają w przestrzeni miejskiej murale powstałe w trakcie Breakin’ the Wall prawdopodobnie nigdy nie była w galerii, a w ten sposób ma możliwość obcowania ze sztuką najwyższej światowej klasy – autorzy wrocławskich murali to nie amatorzy czy początkujący graficiarze – są to uznani artyści, którzy mają swoje wystawy w najbardziej prestiżowych galeriach sztuki współczesnej. Przełamywanie murów, zawarte w nazwie wystawy, to także „przełamywanie” mieszkańców, chcemy zburzyć mury w ich głowach, pokazać, że kolorowa przestrzeń w mieście nie musi być olbrzymim bilboaredem reklamowym. Zdarzały się historie takie, jak na podwórku przy ul. Żeromskiego, gdzie praca Vovy wzbudziła spore zainteresowanie mieszkańców - ludzie często prosili o objaśnienia, odczytanie treści i o rady jak zrobić szkic, jak malować sprayem. W trakcie pierwszej edycji, kiedy Remed tworzył mural na Ptasiej tekst wpisany w obraz początkowo miał być w języku angielskim. Jednak olbrzymie zainteresowanie mieszkańców projektem sprawiło, że artysta postanowił, zrobić ten mural właśnie dla nich i poprosił o przetłumaczenie go – dlatego dziś możemy przeczytać tekst po polsku. Nawet sobie nie wyobrażasz jak dumne były dzieci mieszkające w okolicy z tego, że praca ta powstała właśnie u nich. Towarzyszące obrazowi chmurki, nie były elementem projektu, powstały one na prośbę dzieci, które krzyczały do artysty: „Remed, Remed make me a chmurka”.

- Jak zdobywacie ściany, na których zagościły murale?

- Jest to bardzo długa droga, zaczyna się o tego, że razem ze Sławkiem odbywamy miejskie pielgrzymki i wybieramy budynki pod kątem zaproszonych artystów, znając ich styl i upodobania np. niektórzy wolą mniejsze ściany, inni większe, niektórzy preferują chropowate, trudne powierzchnie, a jeszcze inni szukają ścian ukrytych. Następnie wybrana ściana musi zostać zaakceptowana przez miejskiego plastyka – panią Beatę Urbanowicz i z jej opinią poszukujemy właścicieli budynków, od których musimy uzyskać zgodę na wykonanie muralu. Dwa lata temu, było nam o wiele trudniej, ponieważ jako zupełnie nowa inicjatywa wystawa niosła ze sobą wiele niewiadomych, natomiast już w tym roku wrocławianie opatrzeni z realizacjami otwarcie podchodzili do kolejnej odsłony murali. Nie zdarzyło się aby którykolwiek z nich odmówił.

- Czy na murale zapanował już swoista moda? Najpierw pojawiło się ich kilka, teraz każda firma zabiega o swojego krasnala Czy nie obawiacie się tego, że może je spotkać taki los, jak krasnoludki?

- Nie chciałabym, aby do tego doszło.

- Ponieważ nie wszystkie budynki, na których powstały murale są własnością miasta, co stanie się jeśli właściciel budynku postanowi, go wyburzyć, wyremontować lub po porostu zamalować obraz?

- Sztuka ulicy jest ulotna, efemeryczna, podlega nieustannym zmianom, progresowi. Owszem, ktoś może to zniszczyć, zamalować, mogą zostać przeprowadzone prace remontowe ale żaden z artystów nie rości sobie praw do powstałych realizacji, to właśnie twórcy są najbardziej świadomi tego, że miasto jest żywą tkanką. Poza tym zawsze pozostaje dokumentacja, publikacja, a to co powstało można oglądać np. w internecie na stronach projektów, licznych blogach samych artystów i miłośników czy tropicieli street artu.

- Kto wymyśla treść murali? Czy jest to odgórna decyzja, czy dajecie artystom wolna rękę?

- Niczego nie narzucamy artystom, wielu z nich ma swoje sketch booki, w których najpierw powstają projekty, które później przenoszą na ściany, jedyna uwaga jest taka by treści nie były obrazoburcze. Jednak celem twórców nie jest nieuzasadniona artystycznie prowokacja czy szokowanie, poprzez prace wyrażają swój światopogląd, jak choćby artysta kryjący się pod pseudonimem Erica Il Cane, wrażliwy aktywista, wegetarianin i obrońca zwierząt, wszystko to niezwykle mocno emanuje z twórczości włoskiego pracy. Maluje i rysuje zwierzęta, lub inaczej to ujmując: ludzi ich emocje, czyny, ubrane w zwierzęce maski. W poprzedniej edycji 108, Zbiok i M-city, wykonali swoje prace na murze należącym do policji – co ma olbrzymie znaczenie symboliczne, bowiem jeszcze niedawno takie formy wyrazu były zwalczane jako wandalizm. Jedynym muralem, którego treść była dyskutowana to praca Remeda, na której widoczne jest penis oraz odcięta dłoń, przedstawione jednak bez dosłowności w stylistyce dalekiej od realizmu więc nie pojawiły się głosy sprzeciwu, bo nawet jeśli patrzą na to dzieci – to obcują tylko z prawdą.

- Jaki stosunek ma do tej działalności miasto?

- Jest tu pewna specyfika i przychylność osób, które udało nam się przekonać do idei murali, Władze miasta dostrzegają potencjał tej wystawy, a być może pomoże to Wrocławiowi w staraniach o europejską stolicę kultury 2016

- Czy w planach jest kolejna edycja Out of Sth?

- Jeśli będzie taka możliwość to na pewno, już zgłaszają się do nas artyści, którzy deklarują chęć udziału w kolejnej edycji, mimo iż gratyfikacje, które otrzymują są symboliczne. Na tą i poprzednia edycję otrzymaliśmy dotacje z Ministerstwa Kultury, dzięki którym projekt mógł zostać zrealizowany, być może uda nam się to po raz kolejny.

- Gdyby ktoś chciał zobaczyć wystawę czy w planach galerii jest pogram wycieczek szlakiem wrocławskich murali?

- Jako takiego planu wycieczek jeszcze nie ma, ale ponieważ zainteresowanie wystawą jest rzeczywiście duże po zakończeniu tegorocznej edycji wystawy planujemy stworzenie przewodnika.

- W tegorocznej edycji Out of Sth do tej pory powstało siedem murali, kiedy możemy spodziewać się kolejnych?

- Z powodu pyłu wulkanicznego nie wszystkim artystom udało się dotrzeć do Wrocławia w połowie kwietnia (byli Dem, Erica Il Cane, Jiem, Vova), dlatego kolejne cztery murale powstaną na początku czerwca (Mudwig, SickBoy, Zosen, Escif), dwa tygodnie później pojawi się Mariusz Waras aka M-city, który oprócz trwającej już indywidualnej prezentacji w galerii wykona jeszcze mural a także Brazylijka Fefe Talavera jedyna kobieta w gronie twórców street artowych.

- Dziękuję za rozmowę.


Aleksandra Buba



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl