Najlepsze piwa naszych południowych sąsiadów w Czeskim Raju, armeńskie szaszłyki w Arminie, pizza w Madini czy afrykański wystrój Zanzi Baru – wystarczy przejść jedną wrocławską ulicą, aby poczuć klimat niezliczonej liczby zakątków świata.
- Nasyp jest miejscem wyjątkowym, taką naszą „ulicą Sezamkową” – mówi Galina Astryan, właścicielka armeńskiej restauracji Armine. – Funkcjonujące tu restauracje i puby oferują rozmaite kuchnie i niepowtarzalny klimat. Jeżeli ktoś chce miło spędzić czas, a przy okazji wydać mniej pieniędzy niż w restauracjach na Rynku, to zdecydowanie powinien wybrać się pod nasyp.
Restauracja pani Galiny specjalizuje się przede wszystkim w doskonałych potrawach mięsnych, które są przyrządzane na grillu ustawionym na środku sali. Jeżeli ktoś woli poczuć atmosferę afrykańskiej sawanny, nie może ominąć Zanzi Baru. – Moim marzeniem było prowadzenie przytulnego, ciepłego pubu, w którym wszyscy mogliby czuć się komfortowo – mówi właściciel lokalu, Grzegorz Dodak. – Afrykański klimat doskonale do tego pasuje. Dodak, podobnie jak szefowa Armine uważa, że największą zaletą nasypu jest jego różnorodność. – To oczywiście oznacza dużą konkurencję, ale postrzegam to bardziej jako zaletę niż wadę – wskazuje. – Przechodząc stosunkowo niedługi odcinek, klienci mogą wybrać najbardziej odpowiadający im lokal. A wybór jest naprawdę ogromny. – Co więcej, nasze lokale mają bardzo wielu stałych klientów, co znacznie wpływa na jakość usług – dodaje szef Zanzi Baru. – Ludzie nie są tu anonimowi i bez oporów podpowiadają nam, co można poprawić, by czas spędzony pod nasypem był jeszcze przyjemniejszy.
Oprócz wymienianych jednym tchem zalet prowadzenia lokalu w przęsłach estakady, właściciele pubów i restauracji mają też swoje bolączki. Narzekają na parkujące przy ul. Bogusławskiego samochody, niewystarczające oświetlenie czy dziurawe chodniki.
- Nasyp ma ogromny, niewykorzystany potencjał – twierdzi Michał Manduk, właściciel pizzerii Mandini. – Kiedyś cieszył się co prawda nienajlepszą reputacją, ale bardzo wiele się tu zmieniło. Pojawili się nowi właściciele, powstały nowe puby i bary. Teraz nadszedł czas, żeby uporządkować okolicę i nadać temu miejscu odpowiedni charakter. Michał Manduk ma już nawet konkretną wizję. – Powinien tu powstać elegancki, dobrze oświetlony deptak – wskazuje. – Chcielibyśmy mieć możliwość wystawienie ogródków, a samochody mogłyby parkować po drugiej stronie estakady.
Problem w tym, że w nasypie splatają się wpływy restauratorów i sklepikarzy dzierżawiących lokale, miasta, które jest właścicielem terenu i Polskich Kolei Państwowych, do których należy estakada. Wspólne działania, które mogłyby przyczynić się do poprawy estetyki tego miejsca, bardzo trudno przeprowadzić.
Pewne kroki zostały jednak podjęte. Pod koniec ubiegłego roku, na zlecenie PKP Polskie Linie Kolejowe, specjalistyczna firma wyczyściła elewację estakady między ulicami Powstańców Śląskich i Zielińskiego. Trwają także prace wykończeniowe przy odnawianiu wchodzących w skład estakady wiaduktów. – Naszym głównym celem była poprawa parametrów technicznych estakady, ale udało nam się także między innymi zrekonstruować reprezentacyjne, kamienne obeliski na wiadukcie nad ul. Powstańców Śląskich – przypomina Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PLK we Wrocławiu. – Jeżeli w przyszłości znajdą się na to środki, będziemy poprawiać estetykę estakady na kolejnych odcinkach.
