- Trawa rosnąca między wałami a korytem rzeki po przejściu fali powodziowej ma bury kolor, zniechęcający do chodzenia po niej, a co dopiero do piknikowania – powiedziała Maria, mieszkanka Karłowic, która zwykle w Dzień Dziecka spędzała ze swoimi dziećmi na kocu nad Odrą. - teraz na szczęście nie ma pogody, to nie będę musiała się tłumaczyć, dlaczego nie zrobimy pikniku. Martwią mnie również zwierzęta, które się utopiły. Właściciele psów narzekają, że ich czworonogi wydobywają z trawy zdechłe krety czy myszy. Jeszcze długo nie pójdę nad Odrę na spacer z dziećmi, bo jeszcze mi z taką zabawką w ręce wrócą.
Trwa sprzątanie, monitoring wałów i wypełnianie dokumentów – tak w skrócie można określić pracę Centrum Zarządzania Kryzysowego. - Otrzymujemy dużo zgłoszeń na temat padniętych zwierząt – powiedział Marek Janusz, kierownik Centrum Zarządzania Kryzysowego. - My zajmujemy się sprzątaniem i utylizacją tych większych. Jeśli chodzi o krety, myszy i nornice, to należy je po prostu wyrzucić do „zwykłego” śmietnika. Zostanie on dość szybko opróżniony.
Z chodzenie po terenach, z których opadła woda, sprawa wygląda bardziej skomplikowanie. - Zostaną wydane specjalne komunikaty wydziału zdrowia i sanepidu. Zagrożenia epidemiologicznego nie ma, jednak nie radziłbym tarzać się np. w szlami, który pozostał po fali. Na razie można się spokojnie wstrzymać z wchodzeniem na te tereny – dodaje kierownik.
Jeśli chodzi o gałęzie, konary i inne śmieci naniesione przez wodę, to będą one sprzątane sukcesywnie. - Prosimy również o zgłaszanie takich sytuacji, gdyż nie o wszystkich możemy wiedzieć – poinformowało Centrum Zarządzania Kryzysowego. - Kłody i konary drzew będą usuwane przez strażaków za pomocą ciężkiego sprzętu.
- Przede wszystkim chciałbym wrocławian uczulić, żeby uważali na siebie i swoje dzieci – powiedział Marek Janusz. - Lepiej dmuchać na zimne.