Rudy kłębek znaleziono w rowie. Przechodnie stali i patrzyli, a nikt nie podszedł do przerażonego, obolałego psa. Nikt też nie pomyślał, by mu pomóc. Znalazł się na miejscu jednak wolontariusz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, który zawinął go w swoją bluzę i zabrał do weterynarza. Tam okazało się, że pies został wyrzucony z auta. Upadek był na tyle niefortunny, że spowodował niedowład tylnych łap. Zdjęcie RTG wykazało pourazowe nadwichnięcie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym, co oznacza, że pies jest od połowy sparaliżowany. Jest to ofiara wakacji. Zawadzał, więc jego właściciele się go pozbyli. Czy wykupiona wycieczka do ciepłych krajów okazała się ważniejsza od żywego stworzenia?
Obecnie pies znalazł kochający dom. Ma wózek inwalidzki, zapewnione pieluchy i ciepło dłoni człowieka. Jednak inne nie mogą mieć tyle szczęścia w nieszczęściu.
- Jest coraz mniej przypadków porzucania zwierząt domowych w lesie, jednak i tak jest tego za dużo – powiedziała Monika Zawadzka ze Straży dla Zwierząt we Wrocławiu. - Teraz odebraliśmy ciężarną sukę, która została porzucona w gminie Twardogóra. Lada dzień powinna się oszczenić. Jest zapewne podwójną ofiarą zbliżających się wakacji i braku sterylizacji. Obecnie notujemy mniej więcej jeden przypadek miesięcznie, ale już w lipcu obawiam się, ze ta liczba wzrośnie. Najgorzej jest z tymi przywiązanymi do drzewa, bo one nie mają w ogóle szans na przeżycie.
Zdaniem strażników dla zwierząt porzucone zwierzę będzie cierpiało na syndrom „czekania na kochanego człowieka”, co oznacza, że będzie ono krążyło po okolicy, gdzie był pozostawiony.
- Najbardziej zastanawiający jest profil ludzi, którzy porzucają zwierzęta – kontynuuje strażniczka. - Trzeba przecież całą sprawę zaplanować, zatankować auto, wybrać dzień. Tego nie robią ludzie z rodzin z problemami finansowymi, a raczej tacy, których stać na zwierzę, ale im zaczęło przeszkadzać. Wstyd nie pozwala im oddać do schroniska lub poinformować organizacje zajmujące się zwierzętami. I to jest przygnębiające, bo przecież nie trzeba nawet rozmawiać w schronisku z pracownikami. Wystarczy przywiązać psa w poczekalni.
Nie pozwólmy, by nasz wstyd skazał zwierzęta na kalectwo lub śmierć. Człowiek jest bowiem odpowiedzialny już na zawsze za to, co oswoił.