Nad Europą obecnie znajduje się cała grupa wyżów, które nadeszły tutaj znad Afryki. Powietrze, szczególnie w środę, było dość suche. Wysokie temperatury są wtedy łatwiejsze do zniesienia, gdyż nie mamy wrażenia, że znajdujemy się w środku lasów tropikalnych. W czwartek dostało się trochę wilgoci, co poskutkuje intensywniejszym tworzeniem się chmur. Mogą one zmieniać się w cumulonimbusy, czyli chmury burzowe. Jest prawdopodobne, że przyniosą ze sobą przelotny deszcz, wyładowania elektryczne i silniejszy wiatr.
Przy takiej aurze trudno jest przewidywać, gdzie dokładnie pojawią się burze. Największe szanse by zobaczyć pioruny mają mieszkańcy zachodniej, północno-zachodniej, południowej i południowo-wschodniej części Polski. Prawdopodobieństwo ich wystąpienia będzie wzrastać, im bliżej będziemy znajdować się obszarów podgórskich i górskich. W kolejnych dniach burze będą popołudniami powracać, ale tylko lokalnie.
Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego ostrzega przed upałem. Temperatura maksymalna w piątek wyniesie od 29° do 31°C, w sobotę i w niedzielę - od 30° do 33°C. Temperatura minimalna od 14 do 17 °C. - Istniej więc duże ryzyko udaru słonecznego, uszkodzenia asfaltowych nawierzchni dróg, wzrost zagrożenia pożarowego - informuje Robert Korzeniowski, kierownik WCZK.
Przy takiej pogodzie należy pamiętać natomiast o lekkim ubiorze w jasnych kolorach, nakryciu głowy, częstym przebywaniu w cieniu, unikaniu słońca i dusznych pomieszczeń oraz piciu przynajmniej 2-3 litrów wody mineralnej na dobę.