Zaczęło się dość niewinnie. Było Boże Narodzenie 1380 roku. Książę legnicki Rupert chciał podarować swojemu bratu księciu Henrykowi (dziekanowi kapituły katedralnej) prezent, wyborne piwo świdnickie. Wysłał, więc do Wrocławia woźnicę z kilkoma beczkami złotego trunku.
Nie wiemy jak przebiegała droga książęcego wysłannika, ale wiemy jak się skończyła. Tuż przed Bramą Mikołajską woźnicę zatrzymano, a piwo, rozkazem rady miejskiej, zarekwirowano. Rada zgodnie z przepisami miejskimi miała monopol na transport i sprzedaż owego napoju na terenie Wrocławia. Kapituła katedralna zgłosiła protest wobec tej decyzji, który został odrzucony.
W tej sytuacji pozostawało tylko nałożyć na miasto klątwę. Kapituła katedralna 8 stycznia 1381 r. nałożyła na Wrocław klątwę kościelną. Łaskawie wybrano łagodniejszą jej formę zwaną interdyktem, która zakazuje przyjmowania sakramentów.
Sprawa była na tyle poważna, że sam arcybiskup gnieźnieński postanowił zabrać głos. W liście radził wrocławskim duchownym zdjąć klątwę i pogodzić się z Radą. Kanonicy list przeczytali, ale z rad nie zamierzali skorzystać.
Niestety mieli pecha, bo wkrótce potem do Wrocławia przybył król czeski, Wacław. Rada miejska musiała złożyć mu hołd. Po tej ceremonii zwykle odprawiano nabożeństwo. Ale nie tym razem. Nałożona klątwa zakazywała odprawiania obrzędów religijnych, więc księża odmówili. Wtedy król stracił nieco nerwy i posłał na Ostrów Tumski żołnierzy, aby przywołali ”klechów” do porządku. Oczywiście żołnierze nikogo nie zastali, bo duchowni uciekli do Nysy. Wtedy król zezłościł się jeszcze bardziej i w ramach demonstracji siły pozwolił swoim wojakom na rabunek domów kanoników na Ostrowie, a także na plądrowanie ich podwrocławskich majątków.
Nie wiadomo jak zakończyła by się ta historia gdyby nie interwencja samego papieża. Wysłał do Wrocławia swojego legata, biskupa Tomasza Lucerii, który doprowadził do rozmów dwóch stron. Pertraktacje nie były wcale łatwe, każdy utrzymywał słuszność swoich racji. Dlatego dopiero po pół roku od przybycia papieskiego wysłannika udało się osiągnąć rozejm.
I tak 15 maja 1382 miejscy rajcy udzielili zgody kapitule na transport i wyszynk piwa na własne potrzeby bez pośredniczenia miasta. W zamian za to duchowni zdjęli klątwę z Wrocławia.
Jedno tylko pozostaje tajemnicą. Jak wyborne musiało być świdnickie piwo, że kilka jego beczek prawie na dwa lata skłóciło ze sobą wrocławskich rajców i duchownych?