Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Krwawiłem 11 godzin

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Szpitalne Oddziały Ratunkowe powinny nam pomagać, a nie utrudniać życie. Niestety szpital przy ul. Borowskiej myśli inaczej. Tam, na karetkę trzeba czekać bardzo długo. Tak było w przypadku mężczyzny, który z krwotokiem czekał na transport aż 11 godzin. W podobnej sytuacji była starsza pani ze złamaną nogą z Oleśnicy, czy kobieta z ostrym zapaleniem ucha.

- Żeby chorować trzeba mieć stalowe nerwy i końskie zdrowie- denerwuje się pan Mieczysław, który w szpitalu na Borowskiej spędził ponad pół dnia.

Wszystko zaczęło się w nocy. Mężczyzna choruje na nad ciśnienie i dostał krwotoku z nosa. Żona pana Mieczysława robiła mu okłady, ale to nie zatrzymało krwawienia. Mężczyzna następnego dnia poszedł do lekarza pierwszego kontaktu, który zadecydował, by odwieźć go do szpitala. Wezwano karetkę, która zawiozła go na SOR Akademickiego Szpitala Klinicznego.

- Tam mi powiedzieli, że jak krwotok ustąpi to mnie puszczą do domu. Jednak nie podali mi żadnej tabletki, ani nie próbowali zatamować krwawienia- opowiada mężczyzna.- Pierwszą tabletkę na zbicie ciśnienia dostałem około 18.00, a na oddziale byłem już około 11.00.

- Nie wiem, jak lekarz może patrzeć na mękę pacjenta- denerwuje się żona pana Mieczysława- Wszyscy tam chodzili, rozmawiali, a on się wykrwawiał!- dodaje załamana kobieta.

Tabletki, które dostawał pan Mieczysław nie działały, ponieważ po tylu godzinach krwawienia, mężczyzna pluł skrzepami krwi. W końcu około godziny 22.40 do Mieczysława przyszedł laryngolog i zatamował mu krwotok. Po pół godzinie po mężczyznę przyjechała karetka i zabrała go do szpitala na ul. Koszarową.

Pan Mieczysław przez 12 godzin cierpiał na szpitalnym korytarzu, wśród lekarzy i pielęgniarek.

W podobnej sytuacji była pani Barbara, która przyjechała na Borowską ze skierowaniem na oddział laryngologiczny.

- Pani laryngolog powiedziała mi, że muszę jechać do szpitala przy Traugutta na dyżur neurologiczny- wspomina koszmarne chwile pani Barbara- Moja synowa przyjechała po mnie samochodem, ale lekarze powiedzieli mi, że mam poczekać na karetkę, bo będzie szybciej. To było około godziny 16.00, a na Traugutta byłam po północy- kończy kobieta.

Równie niegrzecznie została potraktowana starsza kobieta z Oleśnicy, która miała złamaną nogę. Kobieta przyjechała do Akademickiego Szpitala Klinicznego ze skierowaniem na operację. Jednak lekarze odesłali ją do szpitala w Oleśnicy, bo na Borowskiej nie było miejsca, by kobieta mogła poczekać dwa tygodnie na operację... Na transport do Oleśnicy, ze złamaną nogą i bez środków przeciwbólowych czekała 10 godzin.

Jak tak można traktować ludzi?

To samo pytanie chcieliśmy zadać dyrekcji szpitala. Jednak w sekretariacie dyrektora Piotra Nowickiego, który jest odpowiedzialny za sprawy przewozu osób, nikt nie podnosił słuchawki. Telefon komórkowy dyrektora Nowickiego również nie odpowiadał.


Dorota Przybylak



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl