Zamieszanie było ogromne a liczne protesty przechodziły ulicami polskich miast. Wszystko z powodu kontrowersyjnych pomysłów Romana Giertycha, ówczesnego Ministra Edukacji. Pierwszych września minęła trzecia rocznica wprowadzenia przez niego obowiązku noszenia jednolitych strojów przez uczniów. Obowiązek ten już rok później zniósł jego zastępca, ale wiele szkół pozostało z pokaźnymi zapasami mundurków. Jednak przez ostatnie trzy lata niemal we wszystkich szkołach mundurki zniknęły.
Jednak są nieliczne placówki, gdzie pomysł chwycił. Spodobał się nauczycielom, rodzicom i co najważniejsze uczniom. - Wprowadziliśmy jednolite stroje już w 2000 roku, czyli siedem lat przed pomysłem ministra Romana Giertycha – mówi Halina Wiśniewska – Plewniak, dyrektorka szkoły podstawowej nr 63 we Wrocławiu.
Dzieci noszą granatowe kamizelki lub sweterki z tarczą szkoły. Mają także stroje galowe, które zakładają na szkolne uroczystości. - Poczałkowo nie byłem zachwycony, ale nie mam problemu z ubraniem rano, wiadomo co trzeba założyć- mówi Michał Maciuk, piątoklasista i właściciel granatowej kamizelki. - To rzeczywiście ułatwia życie, ale też kosztuje, dla chłopaka w ciągu jednego roku trzeba kilka kompletów, ponieważ stroje niszczą się. Dziewczynki jednak bardziej szanują ubrania – mówi pani Maja, mama Michała. Powodów, dla którego szkoła zdecydowała się na mundurki jest więcej. - Nie ma rewii mody, dzieci nie wyróżniają się drogimi ubraniami a dzięki temu mogą lepiej skupić się na nauce – przekonuje dyrektorka. Także grono pedagogiczne z okazji uroczystości zakłada jednolite stroje.
Szkoła zamawia mundurki w jednej z wrocławskich firm. Co roku w hurtowych ilościach, dlatego cena jest niższa. Za kamizelkę trzeba zapłacić 65 zł, sweterek kosztuje 30 zł. Jednak wiele osób pod koniec roku przynosi za małe już mundurki do szkoły. Na początku roku dostają je dzieci z najuboższych rodzin.