Wrocławianie z Krzyków dostali zawiadomienie, że ich problem zostanie poruszony, na dzisiejszej sesji. Tłumnie przyszli na zebranie rady miasta, ale bardzo się rozczarowali.
- Przyszliśmy na 12. Wszyscy radni widzieli, że jesteśmy, ale nikt do nas nie podszedł. Mało tego nasz problem zostanie poruszony jako 68. To na samym końcu sesji!- denerwuje się Zbigniew Michalak, jeden z protestujących.
Na protest przyszły same starsze osoby. Stawili się punktualnie. Mieli nadzieję, że ich sprawa zostanie poruszona jako jedna z pierwszych. Niestety tak nie było. Radni wnosili poprawki do porządku obrad, ale o mieszkańcach Komandorskiej nikt nie pomyślał.
- Mogliby nas zawiadomić wcześniej, kiedy będzie rozpatrywany nasz problem. Przecież rada wybierana jest przez nas i dla nas. Dlaczego nie chce nam pomagać? - dodaje Michalak.
Kiedy w końcu zdenerwowani mieszkańcy postanowili zadziałać w swojej sprawie, zaczęło się najgorsze. Jeden z protestujących ze swoim problemem udał się do samego prezydenta. Po chwili został wyproszony, a na sali sesyjnej zrobiło się wielkie zamieszanie. Protestujący przedstawili swoje stanowisko w tej sprawie.
- Nie podoba nam się jak nas traktujecie. Dlaczego nasz problem nie zostanie rozwiązany w pierwszej kolejności?!- krzyczeli.
Podczas sesji zrobiło się takie zamieszanie, że przerwano obrady.