Parkujemy i szybko biegniemy załatwić sprawę. Przecież to tylko potrwa pięć minut. Góra dziesięć. Wracamy po godzinie, a tam... założona przez straż miejską blokada na koło.
Od początku tygodnia najwyraźniej trwa akcja funkcjonariuszy, mająca na celu zdyscyplinowanie wrocławskich kierowców, którzy chcąc ominąć strefę płatnego parkowania, zostawiają swoje auta na zakazie zatrzymywania się.
- Gdy kierowca znajdzie blokadę na swoim kole, powinien skontaktować się z najbliższym posterunkiem straży miejskiej lub policji - powiedział Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. - Będzie na niego czekać mandat do 500 zł, a w szczególnych przypadkach nawet do 1000 zł.
- Niech wreszcie skończy się to bezkrólewie na parkingach - wymachując parasolką mówi jedna z mieszkanek ul. Witolda. - Przejść nie można między tymi autami. Muszę wychodzić na ulicę, bo na chodniku nie ma miejsca. A na ulicy śpieszące się samochody śmigają zaledwie pół metra ode mnie.
Na te słowa wzburzył się jeden z kierowców, który stojąc przy swoim aucie z blokadą czytał informację, pozostawioną przez strażników. - To niech te moje pieniądze pójdą na parkingi, bo gdzie mam parkować, kiedy nie ma miejsc w centrum - zrezygnowany wzrusza ramionami i udaje się na najbliższy komisariat.