Marsz wystartował z różowym banerem o treści „Żądamy ustawy o związkach partnerskich” spod Pręgierza. Przy energicznych dźwiękach bębnów minął Plac Dominikański i Plac Teatralny , po czym zatrzymał się w pobliżu pomnika Chrobrego. Tam czekała zablokowana przez policję kontrmanifestacja Narodowego Odrodzenia Polski z plakatami „Zakaz pedałowania”.
Już w drodze marszowi towarzyszyły małe, niegroźne grupki przeciwników, promujących zoofilię. Jak udało mi się dowiedzieć, nie uzyskali oni pozwolenia na zgromadzenie i musieli się porozdzielać, by nie dostać mandatów. Na każde hasło gejów i lesbijek oraz osób popierających ich postulaty reagowali antyhasłem. Okrzyki „Wrocław miastem tolerancji”, „Homofobia – to się leczy” i „Radziszewska musi odejść!” mieszały się z „Wolność, równość, zoofilia!”, „Miłość z kozą jest dla ludzi” i „Wszystkie zboczenia równoprawne”. W tłumie dostrzec można było także samozwańczych przeciwników równości, m.in. mężczyznę uporczywie zachęcającego demonstrujących do „pokazania, jak oni to robią”. Bez skutku.
- Co was tak mało?! Dobrze, że was tak mało!! – krzyczał także pracownik ochrony z firmy Ekotrade.
Najgroźniej zrobiło się pod Renomą, gdzie uzbrojeni policjanci skutecznie rozdzielili marsz równości od kontrmanifestacji NOPu. Uczestnicy tej ostatniej jak zwykle nie zgrzeszyli łagodnością, a dwóch najagresywniejszych zatrzymała policja.
Rzecznik prasowy KMP Wrocław, asp. Paweł Petrykowski, obiecał, że niedługo podzieli się z nami podsumowaniami po akcji policyjnej, która, trzeba przyznać, robiła wrażenie.