kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.
- Na dziś 111 miejsc w przedszkolach publicznych i 368 w niepublicznych czeka na dzieci – powiedział Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. - Są to dane dynamiczne, które będą uaktualniane co 24 godziny na miejskiej stronie w dziale edukacji. Mimo iż w pierwszym etapie rekrutacji nie dostało się we Wrocławiu 981 dzieci, teraz miejsca znalazły już wszystkie.
Skąd ta rozbieżność? Zdaniem Ewa Przegoń, wicedyrektora wydziału edukacji na taki stan rzeczy wpływa kilka czynników. Przede wszystkim dzieci zapisywane są do więcej niż jednej placówki. Oczywiście wszyscy chcieliby mieć przedszkole albo najbliżej pracy albo najbliżej domu, co powoduje większa popularność niektórych placówek. Kolejnym powodem jest zmiana planów życiowych przez rodziców przez np. nieradzenie sobie malucha z przedszkolem, choroby. - Stąd też czas, jaki dajemy sobie do końca września, na ustabilizowanie sytuacji – dodaje prezydent Wrocławia. - Dążymy jednak do tego by ten czas niepewności skrócić. Znając praktykę w 2011 roku również na ostateczne wyniki rekrutacji trzeba będzie poczekać do końca września.
Grupa przedszkolna nie może być większa niż 25 dzieci. Rzadko zdarza się, że w jednym dniu pojawiają się wszystkie.
Wzorzec rekrutacji został wypracowany w negocjacjach z rodzicami i konsultacjach z placówkami. W tym roku radykalnie zmniejszyła się liczba odwołań i protestów w porównaniu z rokiem ubiegłym. - Zdaniem rodziców zasady, które wspólnie wypracowaliśmy, w tym np. definicję samotnego rodzica, są społecznie sprawiedliwe – kontynuuje Rafał Dutkiewicz.
- Nie chcemy też odcinać się od Wrocławian mieszkających za miastem – podsumowuje Rafał Dutkiewicz. - Widzimy tendencję do starzenia się centrum, a odmłodzenia peryferii. Nie chcemy odmawiać dzieciom rodziców, którzy pracują w mieście, a mieszkają poza. Oni również znajdą miejsce w miejskich przedszkolach.
- Pracujemy nad szkołami i żłobkami (jesteśmy najlepsi w Polsce), a przedszkola mamy pod kontrolą – mówi prezydent. - Do 2012 roku będziemy musieli skupić się na podstawówkach. Powodów jest kilka: przymus szkolny dla sześciolatków i wyż demograficzny. W tym roku 340 sześciolatków poszło do szkoły, co jest o 100 proc. więcej niż w zeszłym roku.
