Przy schodach z przystanków tramwajowych i przy wejściach do toalet postawiono już kładki, by przechodnie i pasażerowie mogli korzystać z przejścia podziemnego przy ul. Młodych Techników suchą stopą.
- Bo nas zawsze zalewa – powiedział pan, który korzysta z przystanku tramwajowego przy ul. Młodych Techników. Aby dojechać do pracy, musi najpierw pokonać slalom z kałuż w przejściu podziemnym. - Wystarczy większy deszcz, a już woda stoi. Na szczęście szybko stawiane są podesty i kładki. Najgorzej mają osoby pracujące w toaletach. Tam przy wejściu prawdziwe bajoro się tworzy. Mamry niemalże.
- Kiedy nieustannie od kilku dni pada, takie zdarzenia są niestety nieuniknione – powiedziała Ewa Mazur, rzecznik prasowy ZDiUM. - Staramy się jednak monitorować sytuację na bieżąco. Wszelkie kanały odwadniające są na bieżąco czyszczone. Plagą są jednak worki foliowe, wyrzucane przez przechodniów i inne śmieci, które działają jak korek. Woda przez nie nie ma możliwości spływać. Bywa również tak, że deszczówka jest odprowadzana do studni chłonnych, które posiadają naturalne dno. Jeśli ziemia jest nasiąknięta, woda nie ma gdzie się wchłonąć i stoi. Ta woda, którą widzimy na zdjęciach, zniknie jak tylko choć na parę godzin przestanie padać. Większość studni w mieście nie przyjmuje deszczówki. Jeśli wody zacznie przybywać, będziemy próbowali ją ponownie odpompować. Trzecia doba praktycznie ciągłych opadów powoduje przepełnienie sieci kanalizacji deszczowej. Zarówno kanały deszczowe, jak i studnie są nasycone i woda nie ma dokąd słynąć. Ze względu na wysoki stan wody opadowej wczoraj musieliśmy odpompowywać deszczówkę w kilku miejscach na terenie miasta, m.in. pod wiaduktem w ul. Boya - Żeleńskiego oraz pod wiaduktem w ul. Mościckiego.
O prawdziwym potopie w przejściach podziemnych pisaliśmy już w maju: Powódź w przejściach