Cała budowa jest skomplikowana i zaczyna się od metalowego szkieletu. Następnie produkuje się pudło, czyli spód tramwaju, a na końcu wymierza się blachy na ściany pojazdu.
- Kiedy mamy gotowe pudło musimy je uzbroić we wszystkie kable elektryczne. Jest to najważniejszy proces produkcji. Montaż instalacji to bezpieczeństwo podróżnych. Wszystko musi być dobrze dopasowane – przyznaje Beata Pohl, specjalista ds. technologii tramwajowej we wrocławskim MPK.
Kiedy pudło jest już uzbrojone, wjeżdża na wózki, czyli na koła. Następnie montuje się szkielet, który jest konstrukcją stalową i jest w całości.
- Tramwaj tak naprawdę jest produkowany odpowiednio dla danego miasta. Nie produkuje się ich seryjnie, ale na zamówienie. Te, które przyjadą do nas w grudniu będą dwustronne, czyli będą miały dwie kabiny i drzwi po obu stronach – zaznacza Beata Pohl.
Specjalistka dodaje również, że dziób tramwaju wykonany jest z elementów kompozycyjnych. Przód jest najbardziej narażony na uszkodzenia, więc dzięki temu rozwiązaniu łatwo można wymienić uszkodzoną, np. podczas stłuczki, część.
Wszystkie materiały, z których wykonane są Skody są standardowe. Jednak podzespoły tramwaju są bardzo drogie.
Od grudnia nowe Skody będą jeździły nową trasą od ul. Świeradowskiej do ul. Królewieckiej. Producent dał nam spory upust. Za dwie nowe maszyny zapłacimy niecałe 7 mln zł, przy czym jeden kosztuje ponad 2 mln euro. Wszystko dlatego, że tylko Wrocław zamawia takie tramwaje.
Skoda 16 T już się sprawdziła. Mieszkańcy wolą nią jeździć, bo jest w niej aż 60% niskich podłóg. Są nowocześniejsze i wygodniejsze. Miejmy nadzieję, że dwukierunkowa Skoda 19 T, która przyjedzie do nas w grudniu, będzie równie wygodna jak obecna.