Świetna muzyka, doskonałe oświetlenie, znane i lubiane kawałki, no i przede wszystkim charyzma, głos i poczucie humoru Macieja Maleńczuka skutecznie oczarowały wczoraj widzów koncertu w Imparcie. Widzów w różnym wieku, roześmianych i rozkołysanych dźwiękami, szczelnie wypełniających salę.
Muzycy nie zawiedli swoich fanów. Koncert trwał ponad dwie godziny i zachwycał oprawą artystyczną, mistrzowskimi zmianami nastroju i fantastyczną formą wokalisty. Psychodancing, kwartet w składzie Maciej Muraszko – perkusja, Andrzej Laskowski – gitara basowa, Kuba Frydrych – gitara, Grzegorz Stasiuk – electronic keyboard, bawił i wzruszał, a Maleńczuk używał nie tylko swojego głosu, ale też aż trzech instrumentów: gitary akustycznej, banjo i saksofonu elektronicznego.
Występ zakończyły dwa bisy i standing ovation, która, jak przyznał artysta, jako jedyna potrafi zaspokoić jego łakome ego.