Gang Olsena mógłby się uczyć od Macieja Sz. Za kradzież i wyłudzenie przebyła w areszcie śledczym. Wyszedł na wolność w ramach przerwy w odbywaniu kary. Miała ona potrwać do 16 stycznia 2011 roku.
Gdy wracał do Wrocławia, zatrzymał się w lipcu w Nysie. Tam z serwisu samochodowego zabrał forda mondeo z francuską rejestracją. Auto było w dniu kradzieży gotowe do odbioru po dokonaniu w nim przez mechaników napraw. Stało na wewnętrznym parkingu z kluczykiem w stacyjce. Złodziej przez kilka minut obchodził auto, co nie wzbudziło podejrzeń pracowników, gdyż każdy właściciel ogląda swoje cztery kółka przy odbieraniu ich z serwisu. Następnie wsiadł do niego i odjechał. Udał się w nim "na urlop" do nadmorskich miejscowości. W Darłowie zjechał na lewą stronę jedni, uderzył przodem auta w budynek i uciekł z miejsca zdarzenia. Potem wrócił do Wrocławia.
Pod koniec lipca powtórzył ten sam mechanizm kradzieży. - Z jednego z wrocławskich serwisów samochodowych usiłował dokonać kolejnej kradzieży samochodu - powiedziała Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej we Wrocławiu. - Tym razem marki Citroen C4 o wartości 24.000 zł. Tutaj jednak został spłoszony przez jednego z pracowników. Udało mu się jedynie zabrać klucze od auta wraz z pilotem o wartości 1.200 zł. Około godz. 17.00 udał się do kolejnego z wrocławskich serwisów, skąd wykorzystując nieuwagę pracowników, a także brak zabezpieczenia zamkami z uwagi na demontaż zamka, wyjechał samochodem marki Fiat wartości 23.550 zł. Autem tym pojechał po swojego znajomego i razem udali się w podróż do Biłgoraju, gdzie miała mieszkać dawna dziewczyna złodzieja.
Tą podróż umilali sobie pijąc alkohol. Gdy skończyła się benzyna, postanowili zatankować w Biłgoraju. Wlali do baku paliwo i odjechali, nie płacąc za nie.
Policja wszczęła poszukiwania auta. Po krótkim pościgu zatrzymano samochód. Ponieważ patrol wyczuł obecność alkoholu w powietrzu, kierowcę poddano badaniu, które wykazało 1,03 promila.
- Funkcjonariusze policji zauważyli wewnątrz samochodu urządzenia znajdujące się na stanie wyposażenia policji - kontynuuje rzecznik. - Wówczas ustalono, iż samochód ten został przez Macieja Sz. skradziony z serwisu we Wrocławiu i stanowi własność KWP we Wrocławiu.
"Pechowy" złodziej przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i wyjaśnił, iż zabierał te samochody, by nimi pojechać do domu. Z uwagi na to, iż dokonał kradzieży w warunkach powrotu do przestępstwa, sąd może wymierzyć mu karę w wysokości do górnej granicy zagrożenia, a więc 5 lat pozbawienia wolności, zwiększonego o połowę. Prokuratura rejonowa dla Wrocławia – Krzyki Zachód skierowała już do sądu akt oskarżenia.