- Mając 630 tys. mieszkańców, mamy we Wrocławiu najwięcej miejsc w żłobkach, bo ponad 2 tys., w porównaniu do dużych miast Polski. W 2002 roku, gdy przejmowałem urząd, tych miejsc było 815, w tej chwili jest 2030. Ci, którzy troszkę buczą, powinni pamiętać, że sporym wysiłkiem podnieśliśmy liczbę miejsc. Ale jasne jest, że ta liczba wciąż nie jest satysfakcjonująca – powiedział prezydent.
W 2010 r. został otwarty największy i najnowocześniejszy żłobek we Wrocławiu – na ul. Łukowej w Złotnikach. Opiewa on na 200 miejsc, a ich liczbę można powiększyć do 240, ale na razie władze nie chcą go przeładowywać. Drugie pod względem wielkości jest żłobek na Kiełczowie, a trzecie – na Hubach (ul. Wieczysta).
- Dzięki naszym inwestycjom w 2011 roku pojawi się minimum 100 dodatkowych miejsc – obiecał Rafał Dutkiewicz.
Prezydent poinformował także, że to tej pory byliśmy w sytuacji silnych rygorów prawnych. Podmiot prywatny może, owszem, założyć żłobek, ale wymogi formalne wciąż są trudne do spełnienia. Od nowego roku będzie możliwość łatwiejszego uruchamiania ochronek i to może poszerzyć wrocławski rynek żłobkowy o kilkaset nowych miejsc.
Prezydent miasta złożył deklarację, że jeżeli program zachęcający do tworzenia prywatnych ochronek będzie działał zbyt wolno, zwiększy nakłady inwestycyjne na budowę nowych żłobków.
- W stosunku do poziomu europejskiego Polska jest koszmarnie zacofana jeśli chodzi o system opieki nad małym dzieckiem. Winne są właśnie rygorystyczne przepisy – przyznał.
Z badań magistratu wynika, że środki utrzymania żłobków pochodzą w 70-80% z podatków, a w 20-30% od rodziców. Cały system kosztuje nas około 20 mln zł. Od 2002 roku koszty wzrosły o 12 mln zł.
- Małe dzieci rozwijają się najlepiej w małych grupach, stąd pożądany jest rozwój ochronek we Wrocławiu – powiedziała Anna Szarż, dyrektor Wydziału Zdrowia UM.