Jak informuje Marek Dera, prezes spółdzielni mieszkaniowej Wrocław-Południe, w całym mieście zostało ostatnio okradzionych aż 300 wind, z czego 32 windy na terenie tejże spółdzielni.
- Jestem przekonany, ze robi to ktoś z branży, ktoś, kto wie, co konkretnie i jak wykręcić – mówi – Nasze wcześniejsze przypuszczenia o nieuczciwym działaniu konkurencji zostały wykluczone. Prawdopodobnie złodziej chodzi ubrany jak pracownik serwisowy.
Wykręcany element zawiera 2 kg miedzi i za jeden w skupie złomu można dostać 40-50 zł. Koszt naprawy windy z takim ubytkiem jest nieporównywalnie większy: od 1000 do 1200 zł za windę. Niestety złożą się na to mieszkańcy. Złodziej zarobił około 15 000. To nie pierwsza fala takich zdarzeń we Wrocławiu.
- Nie chodzi tu tylko o koszty, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo lokatorów. Winda bez tej cewki jest w stanie działać, ale osoba, która raz do niej wejdzie, nie wydostanie się z niej bez pomocy fachowców. Nietrudno w takiej sytuacji o zawał serca, zwłaszcza u starszej osoby – ostrzega Marek Dera.
Dlatego zarząd spółdzielni masowo uczula mieszkańców i w razie, gdy zobaczą oni obcą osobę na klatce schodowej, a zwłaszcza osobę podającą się za serwis windy, radzi informować administrację spółdzielni, a w razie poważnych wątpliwości także policję.
- Jest to niestety bardzo uciążliwe. Pomijając obciążenia finansowe i brak spokoju lokatorów, miejmy na uwadze osoby starsze, które w okresie awarii windy są zmuszone wchodzić o własnych siłach nawet an wysokie piętra budynków – mówi Marek Dera.
Asp. sztab. Wojciech Wybraniec wspomina akcję wrocławskiej policji sprzed około 10 lat, kiedy to został zatrzymany mężczyzna masowo kradnący aluminiowe osłonki przycisków znajdujących się wewnątrz wind. Złodziej w ciągu jednej nocy uszkadzał po kilkanaście wind, a kradziony element umiejętnie ukrywał przez ewentualnymi świadkami jego obecności w klatce schodowej. Został złapany na gorącym uczynku. Oprócz kradzieży postawiono mu dodatkowy zarzut stworzenia zagrożenia dla życia mieszkańców. Brak osłony przycisków nie tylko stwarzał ryzyko porażenia prądem, ale też niebezpieczeństwo zwarcia i otwierania drzwi windy poza piętrami. A więc w najgorszym przypadku osoba korzystająca z windy przez nieuwagę mogła…wpaść do szybu.
Aby stwierdzić zasadność zarzutu stworzenia zagrożenia życia innych osób potrzebna była opinia biegłego z zakresu urządzeń elektrycznych, w tym wind.
- W przypadku każdej powtarzalności zdarzeń w konkretnym miejscu, wysyłane są tam dodatkowe patrole. Kontrole prowadzone są także w punktach skupu złomu, ale niestety skradziony element windy można tak połamać czy rozwinąć, by nie przypominał tego, czym był poprzednio – przyznaje Wojciech Wybraniec KMP we Wrocławiu.
Będziemy się przyglądać tej sprawie.